W lubelskim sejmiku wojewódzkim zasiada 33 radnych. Choć cztery lata temu najwięcej przedstawicieli (11) wprowadził do niego PiS, to w tej chwili rządzi nim koalicja PO i PSL (obie partie mają po dziewięć głosów).
Utrzymanie władzy w tym układzie sił po listopadowych wyborach jest mało realne. Gdyby wyniki majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego przełożyć na mandaty, to PiS miałby 22 radnych (o pięciu więcej, niż potrzeba do samodzielnej większości).
Wybory samorządowe mają jednak nieco inną specyfikę i choć PiS ma szansę na objęcie władzy, nie będzie to proste.
Wszystko powinno się rozegrać w dwóch okręgach: największym na północy województwa, gdzie do wzięcia jest dziewięć mandatów, i w sześciomandatowym okręgu na południu obejmującym m.in. Chełm. W 2010 r. wygrał tam PSL. Jeśli obroni w nich swoją pozycję, to PiS nie ma szans na samodzielne rządy.
Zablokowanie prawicy otworzy drogę innemu układowi. Obecna koalicja może się utrzymać pod warunkiem, że PSL nie tylko obroni, ale i zwiększy swój stan posiadania. Konflikt w lubelskiej PO między ministrem skarbu Włodzimierzem Karpińskim i byłym szefem regionu Stanisławem Żmijanem doprowadził do znacznego osłabienia jej list.