Reklama

Wybory samorządowe: Słaby wynik SLD w dużych miastach

Sojuszu Lewicy Demokratycznej dotknął prawdziwy kryzys. W wielu miastach formacja znalazła się na marginesie politycznym.

Publikacja: 20.11.2014 01:00

Leszek Miller (SLD)

Leszek Miller (SLD)

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Ostatecznych wyników wyborów jeszcze nie ma, ale działacze SLD nie potrzebują potwierdzenia, by wiedzieć, że wypadli dużo gorzej niż przed czterema laty. Niby wszyscy zdawali sobie sprawę, że tamten wynik jest nie do powtórzenia, bo wybory odbywały się wówczas po niezłej kampanii prezydenckiej Grzegorza Napieralskiego, ale nikt nie spodziewał się aż takich batów.

W stolicy do rad dzielnic Sojusz ocalił zaledwie kilkanaście z kilkudziesięciu mandatów. Jak będzie wyglądała Rada Warszawy, to na razie wielka niewiadoma, ale nikt nie ma złudzeń, że na tym szczeblu partii mogło pójść lepiej – miała dziesięć miejsc, a według hiobowych wieści może nie mieć ani jednego. W optymistycznej wersji ocaliła jeden mandat dla wiceszefowej SLD Pauliny Piechny-Więckiewicz, a losy drugiego się ważą.

– To nie jest wynik, który nas satysfakcjonuje – przyznaje Piechna-Więckiewicz.

W nieoficjalnych rozmowach z innymi działaczami można usłyszeć, że mści się to, iż SLD nie wziął udziału w ubiegłorocznym referendum przeciwko prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz.

O porażce może mówić organizacja szczecińska, która wprowadziła do rady miasta dwie osoby, a los trzeciego mandatu się waży. Jednak cztery lata temu Sojusz zdobył aż sześć mandatów. Grzegorz Napieralski, tamtejszy lider wojewódzki, podkreśla jednak, że partia nieźle wypadła w Koszalinie i bez radnych SLD nie da się tam ułożyć koalicji rządzącej.

Reklama
Reklama

W Białymstoku na cztery mandaty ocali jeden. W Gdańsku SLD prawdopodobnie stracił jedyne miejsce w radzie. Podobnie wygląda sytuacja na Śląsku, gdzie niegdyś Sojusz był potęgą. W Katowicach SLD zapewne stracił jedynego radnego. To samo grozi mu w Bytomiu.

SLD w Opolu zdobył jeden mandat, a w kończącej się kadencji miał pięć. Tak słaby wynik jest efektem tego, że z powodu błędów formalnych Sojusz w trzech okręgach na pięć w ogóle nie zarejestrował list. To samo nie pozwoliło mu wystawić kandydata na prezydenta.

Są jednak i takie miasta, gdzie partia Millera wypadła przyzwoicie. W Tarnowie będzie miała trzy mandaty, czyli o jeden więcej niż po wyborach z 2010 r. W radzie Poznania pięć – tyle samo co przez ostatnie cztery lata. Na tle reszty kraju tamtejsza organizacja mogłaby nawet triumfować, choć miała ochotę na powiększenie stanu posiadania do siedmiu mandatów. Organizacja bydgoska miała sześciu radnych w mieście i prawdopodobnie utrzymała te miejsca. A we Wrocławiu, który niegdyś był jednym z bastionów Sojuszu, dziś ta partia z 8,37 proc. poparcia utrzymała jeden mandat.

Co mówią przegrani samorządowcy? Że w kampanii wyborcy całkiem pozytywnie reagowali na działaczy Sojuszu, ale po prostu nie oddali głosu na tę partię. I że to chyba znak, iż w partii wszystko należy zmienić – program, strategię, lidera, a nawet szyld, bo ten obecny już nie przekonuje obywateli.

– Z tego punktu widzenia to nawet lepiej, że do klęski doszło 11 miesięcy przed wyborami parlamentarnymi, bo mamy czas, żeby podjąć radykalne kroki – mówi jeden z działaczy Sojuszu.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama