Reklama

Pekin zmienia kurs. Kolejna wielka czystka?

Władze Chin walczą z korupcją na ogromną skalę

Publikacja: 30.03.2015 16:00

Antykorupcyjne protesty objęły oprócz Chin także Hongkong

Antykorupcyjne protesty objęły oprócz Chin także Hongkong

Foto: AFP

Jak wynika z informacji chińskiej agencji prasowej Xinhua, w prowincji Shanxi na północy ChRL w ubiegłym roku ukarano 15 tys. 450 urzędników, w tym siedmiu sprawujących kluczowe stanowiska. Agencja podaje, że obecnie nieobsadzonych pozostaje ponad trzysta stanowisk, w tym gabinety trzech sekretarzy partii w dużych miastach oraz 16 powiatowych. Partia „podwoiła wysiłki", by powołać nowe osoby na stanowiska ukaranych. Będą to pierwsze nominacje od chwili powołania nowych partyjnych władz prowincji we wrześniu.

Fakt, że w Chinach trwa zakrojona na szeroką skalę kampania antykorupcyjna jest powszechnie znany, ale liczby podane przez oficjalną agencję pozwalają nam zdać sobie sprawę, o jakiej skali mówimy. Nawet na chińską skalę piętnaście i pół tysiąca urzędników z jednej prowincji stanowi liczbę pokaźną, nawet, jeśli nie wszyscy zostali zwolnieni. Jeszcze bardziej uderzający jest fakt, że władze partyjne przez tak długi czas pozostawiły relatywnie wysokie stanowiska bez obsady.

Chcąc należycie zrozumieć to zjawisko musimy pamiętać, że władze lokalne, niezależnie od stopnia ich skorumpowania, pełnią w Chinach ważne funkcje. Zwłaszcza że rola i autorytet państwa są tam znacznie większe niż w większości krajów. Masowe zwolnienia, pozostawienie stanowisk bez obsady i strach urzędników, którzy zachowali swoje stanowiska, musiały doprowadzić do problemów w zarządzaniu prowincją.

Zwykło się mawiać, że korupcja to część kultury chińskiej. W wielu krajach to właśnie szansa na łapówki stanowi główny powód, dla którego wstępuje się na ścieżkę kariery urzędowej. A w Państwie Środka jest to tolerowane i niemal oficjalnie usankcjonowane. Tyle że urzędnicy często posiadają wiedzę niezbędną, by cały system funkcjonował i to ją gotowi są „odsprzedawać" obywatelom, którzy chcą coś załatwić. Skorumpowani powinni być, oczywiście, zastąpieni – kłopot w tym, że ich następcy, choć bywają uczciwi, częstokroć nie mają kwalifikacji.

Skąd zatem w Chinach pomysł, by wziąć się za energiczne zwalczanie przekupstwa, mimo że musi to pociągnąć za sobą pogorszenie funkcjonowania sektora publicznego? Kraj doświadczył ostatnio spowolnienia wzrostu gospodarczego, a najtrudniejsze dopiero nadejdzie. W tej sytuacji eliminacja korupcji zmniejsza koszt prowadzenia interesów, ale zwiększa niewydolność państwa.

Najważniejszym pytaniem, jakie się nasuwa jest kwestia, czy rzeczywiście mamy do czynienia z kampanią antykorupcyjną, czy też obecne działania stanowią element szeroko zakrojonej czystki o charakterze politycznym.

W komunistycznych Chinach mają one dużą tradycję. Deng Xiaoping odsunął od stanowisk wiele tysięcy zwolenników Bandy Czworga. W czasach Rewolucji Kulturalnej i „kampanii przeciw odchyleniu prawicowemu" ofiarą Mao padły miliony ludzi. Za rządów komunistów rzuca się wręcz w oczy prawidłowość: moment, gdy lider u władzy starał się zmienić „kurs" partii i kraju, z reguły wywoływały czystki.

Reklama
Reklama

Wydaje się, że obecny prezydent Xi Jinping stanął właśnie w obliczu konieczności „korekty kursu". Kończy się czas błyskawicznego wzrostu gospodarczego, który pozwalał ufnie patrzeć w przyszłość. Chińska gospodarka dojrzała i okrzepła, podobnie jak swego czasu japońska, to zaś oznacza inne niż dotąd tempo rozwoju. Jednak w Państwie Środka, w odróżnieniu od Japonii, utrzymują się ogromne obszary nędzy. „Spowolnienie" oznacza zatem, że rzesze ludzi zostaną pozbawione nadziei na wyrwanie się z biedy.

Xi musi w tej sytuacji starać się zachować równowagę między potrzebami biedniejszej, kontynentalnej części i bogatszych regionów nadmorskich. Pierwszym trzeba dać nadzieję na poprawę sytuacji, drugim pomóc rozwijać się w dotychczasowym tempie. Spełnienie obu tych celów jest ogromnym wyzwaniem i temu ma służyć walka z korupcją. Jej intensywność dowodzi że – mówiąc kolokwialnie – Eldorado się skończyło. Lęk przed oskarżeniem pozwoli na zachowanie kontroli nad urzędnikami niechętnymi nowym porządkom. Aresztowania umocnią wrażenie, że państwo zainteresowane jest przywróceniem sprawiedliwości.

Kłopot w tym, że jeśli czystka ma być naprawdę skuteczna, musi być szeroko zakrojona. Chinom trzeba było dekady, by kraj zaczął normalnie funkcjonować po zbrodniach Mao. Co więcej, w następstwie czystki maleje liczba obecnych na rynku pracy, kompetentnych – nawet, jeśli skorumpowanych – urzędników i personelu administracyjnego. Przyuczenie ich następców zajmuje zwykle wiele czasu.

Innym poważnym wyzwaniem jest to, że czystka, rodząc obawy i lęk, niesie również ze sobą poczucie braku nadziei. Tam zaś, gdzie nie ma nadziei, ludzie nie mają niczego do stracenia. Należałoby na serio liczyć się z ogniskami oporu wobec planowanej czystki, pojawiającymi się zarówno w wśród nomenklatury partyjnej, jak i rzutkich przedsiębiorców.

Xi znalazł się w sytuacji, w której musi „potrząsnąć" aparatem partyjnym, niezależnie od zasadności oskarżeń o przekupstwo. Może jednak spotkać się z oporem – i dlatego liczba ukaranych w prowincji Shanxi jest tak wysoka. Władze innych regionów powinny dojść do wniosku, że niełatwo będzie uniknąć znalezienia się pod pręgierzem.

—tłumaczyła Małgorzata Urbańska

Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Reklama
Reklama