Trudne poszukiwanie szczątków ofiar katastrofy airbusa A320 w Alpach

Mimo intensywnych poszukiwań, prawie tydzień po katastrofie airbusa linii Germanwings nie znaleziono dotąd drugiej czarnej skrzynki samolotu. Priorytet ma jednak odnalezienie szczątków ofiar.

Aktualizacja: 30.03.2015 18:36 Publikacja: 30.03.2015 17:26

fot. Gonzalo Fuentes

fot. Gonzalo Fuentes

Foto: Reuters

Dziś rano ekipy ratownicze wznowiły poszukiwanie szczątków ofiar katastrofy samolotu linii Germanwings we francuskich Alpach. Nadal nie ma śladu po drugiej czarnej skrzynce (Flight Data Recorder) z zapisem danych technicznych lotu. – Czarna skrzynka jest nieodzowna dla dalszego śledztwa – powiedział Yves Naffrechoux z żandarmerii departamentu Alpes-De-Haute-Provence. Zdaniem menadżera Lufthansy Kaya Kratky'ego czarna skrzynka mogła zostać uszkodzona. Samolot uderzył w ziemię z niewyobrażalną siłą, wyjaśnił w niemieckiej telewizji ARD. – Możliwe, że obciążenie było zbyt duże i urządzenie nie wysyła żadnych sygnałów – tłumaczył.

Flight Data Recorder jest pomarańczowego koloru z odblaskowymi białymi paskami, waży od 7 do 10 kg. Śledczy liczą na dalsze informacje na temat tego, co działo się w kokpicie Airbusa. Na podstawie analizy zapisów rejestratora rozmów, czyli pierwszej znalezionej już czarnej skrzynki, francuska prokuratura wychodzi z założenia, że drugi pilot zamknął się w kabinie i celowo doprowadził do katastrofy. Nadal jest jednak badana możliwość wystąpienia defektu technicznego. – Kiedy rozpoczyna się śledztwo, nie można prowadzić go tylko w jednym kierunku – skomentował prokurator Marsylii Brice Robin.

Ekstremalne wyzwanie dla ekip ratowniczych

W poszukiwaniach szczątków 150 ofiar katastrofy, drugiej czarnej skrzynki i dalszych części samolotu, uczestniczy codziennie blisko 50 ekspertów. Problematyczne jest niezmiennie dotarcie do miejsca tragedii i poruszanie się po terenie ze stromymi skalnymi zboczami o nachyleniu 40–60°. Fragmenty Airbusa, który uderzył w ziemię z prędkością ponad 700 km/h, rozrzucone są na obszarze blisko dwóch hektarów. – Trzeba być na miejscu, by zrozumieć, o co chodzi – podsumował jeden z ratowników. – Znaleźliśmy resztki turbiny leżące 400 metrów od miejsca uderzenia samolotu, co świadczy o tym, jak ogromna musiała być siła uderzenia – dodał.

Absolutne pierwszeństwo ma odnalezienie ciał ofiar katastrofy. Dopiero, gdy wydobyte zostaną wszystkie ich śmiertelne szczątki, śledczy chcą rozpocząć drugi etap prac – zabezpieczanie części wraku niezbędnych dla prowadzenia śledztwa.

Do tej pory zidentyfikowano DNA 78 ofiar katastrofy. Specjaliści porównują je teraz z próbkami DNA pobranymi od członków rodzin ofiar, poinformował prokurator Robin.

Dla ułatwienia pracy ekipom ratowniczym, do wieczora ma być zbudowana prowizoryczna droga mająca prowadzić jak najbliżej miejsca katastrofy. Przede wszystkim ma ona umożliwić transport ciężkiego sprzętu niezbędnego do prowadzenia dalszych prac. Do tej pory śledczych i ratowników przewożą na trudno dostępny obszar katastrofy śmigłowce. Ale także na miejscu, zwłaszcza śledczy nieprzygotowani do pracy w alpejskich warunkach, mają problemy z poruszaniem się po tym trudnym terenie. – Trzeba im więc towarzyszyć, co z kolei wymaga czasu – przyznał Stéphane Laout z żandarmerii górskiej z Grenoble.

Niemiecka komisja specjalna rozpoczęła pracę

Policja w Duesseldorfie utworzyła tymczasem komisję specjalną, podał dziennik „Rheinische Post". Licząca ponad sto osób komisja pod nazwą „Alpy" ma zbadać okoliczności, jakie doprowadziły drugiego pilota do domniemanej decyzji o popełnieniu samobójstwa. Drugim, ważnym zadaniem tej komisji jest gromadzenie w całych Niemczech danych umożliwiających zidentyfikowanie ponad 70 niemieckich ofiar katastrofy.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!