W pobliżu amsterdamskiego lotniska Schiphol zebrało się w niedzielę 800 krewnych i znajomych ofiar. „Nadal żyją w niepewności, sfrustrowani, że śledztwo ciągnie się tak długo" – napisała „Netherland Times".
17 lipca 2014 r. samolot lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur został zestrzelony nad wschodnią Ukrainą w pobliżu miejscowości Sniżne opanowanej przez rosyjskich separatystów. W pierwszej chwili ich przywódcy publicznie chwalili się trafieniem samolotu – ale sądzili, że była to ukraińska maszyna wojskowa. Gdy się okazało, że w katastrofie zginęło 298 pasażerów cywilnego lotu (z których 198 było Holendrami), separatyści zaprzeczyli, by mieli z tym coś wspólnego.
Do tej pory swoje śledztwo w sprawie zestrzelenia boeinga zakończyła w październiku 2015 r. jedynie holenderska Rada Bezpieczeństwa zajmująca się badaniem katastrof technogennych i naturalnych. Według jej raportu samolot został trafiony przeciwlotniczą „rakietą rosyjskiej produkcji" Buk. Wcześniej rosyjskie Ministerstwo Obrony informowało, że maszyna została zestrzelona przez ukraiński samolot myśliwski.
Jednak już jesienią 2014 r. niemiecka Federalna Służba Wywiadowcza stwierdziła, że boeing został trafiony przez rosyjskich separatystów, ale zestaw rakietowy zdobyli oni na armii ukraińskiej. W następnym roku amerykańskie agencje wywiadowcze poinformowały, że również według nich boeinga zestrzelili separatyści, choć system rakietowy obsługiwali żołnierze ukraińscy, którzy przeszli na stronę rebeliantów.
Odłamki rakiety zaleziono zarówno w szczątkach samolotu i ciałach ofiar, jak i na miejscu upadku maszyny, przy kolejnym jego badaniu latem 2015 r.