Z przedstawionej przez podkomisję smoleńską prezentacji wynika, że prawdopodobnie "przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową".
- Fala uderzeniowa, o której informuje podkomisja smoleńska nie została nigdzie zarejestrowana, a powinna, gdyby miała miejsce. Chociażby odgłos wybuchu w rejestratorze głosów w kokpicie. Jak również musiałby zostać odnotowany wzrost ciśnienia w kabinie. Nic takiego nie było - powiedział w Polsat News Lasek.
- Również świadkowie czekający na samolot nie zeznali, żeby słyszeli wybuch albo odczuli coś w rodzaju fali uderzeniowej - dodał.
Lasek tłumaczył również, że podkomisja wprowadza opinię publiczną w błąd mówiąc, że przed brzozą znaleziono elementy samolotu. - Jest jeden element znaleziony, opisany w 2012 roku w raporcie pirotechników. Ten element leży w odległości 40 metrów od brzozy. Istotne jest to, że to jeden kawałeczek, niewielki fragment blachy, który nie został znaleziony 10, 11 czy 12 kwietnia 2010 roku. Został znaleziony w 2012 roku, co podważa wiarygodność tego znaleziska, jako elementu, który leżał tam w dniu wypadku - ocenił.
Więcej: Polsat News