Do tragedii doszło około 15.45 czasu polskiego. Konwój złożony z kilku pojazdów wracał do bazy Szarana w prowincji Paktika. Gdy do pilnie strzeżonej bazy zostały już tylko 3 kilometry, żołnierze usłyszeli potężną eksplozję. Pod przedostatnim samochodem wybuchła mina-pułapka.
Dwaj żołnierze – starszy kapral Szymon Słowik i starszy szeregowy Hubert Kowalewski – zginęli na miejscu. Trzeci, starszy szeregowy Jacek D., został lekko ranny. Natychmiast przewieziono go do amerykańskiego szpitala polowego i, jak zapewniają lekarze, jego życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.
– Kiedy rząd decydował się na wysłanie polskich żołnierzy do Afganistanu, wiedzieliśmy, że to nie jest pokojowa misja, że tam toczy się poważna wojna. I to pewnie musiało się zdarzyć, ale i tak jest to bardzo przygnębiające, bardzo smutne – powiedział premier Donald Tusk w wywiadzie udzielonym telewizji Polsat.
– Jeżeli cokolwiek może to zmienić, chciałbym przekonać rodziny, że oni byli tam w słusznej sprawie, że nieśli pomoc humanitarną. Bronili Afganistanu. Bronili tego kraju przed ludźmi, którzy chcieli tam przywrócić rządy bardzo anachroniczne, wsteczne i złe dla samych Afgańczyków – mówił z kolei w TVN 24 szef dyplomacji Radosław Sikorski. Złożył rodzinom ofiar „serdeczne kondolencje”.
Natychmiast po ataku zostały one poinformowane o tragedii przez przedstawicieli armii, którzy zapewnili bliskich poległych, że mogą liczyć na pełne wsparcie ze strony państwa. Starszy kapral Szymon Słowik służył w 16. Batalionie Powietrzno-Desantowym w Krakowie, starszy szeregowy Hubert Kowalewski w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie.