[b]Sondaże pokazują, że rezygnacja Donalda Tuska z ubiegania się o prezydenturę może pozwolić Lechowi Kaczyńskiemu wygrać pierwszą turę. Premier nie za dużo ryzykuje?[/b]
[b]Paweł Śpiewak:[/b] Woli pozycję, w której będzie miał efektywną i skuteczną władzę, a dzięki niej możliwości na realizację projektów, które ma ochotę zrealizować. Chce mieć też kontrolę nad sytuacją w partii. Nie może pozwolić na to, że partia pójdzie w zupełnie innym kierunku niż Donald Tusk to sobie zaplanował. Sam kiedyś powiedział: "Ich jest dwóch, a ja jeden". Bracia Kaczyńscy mogli podzielić między sobą dwie najważniejsze funkcje państwowe bez konsekwencji dla partii. A decyzja Donalda Tuska dała rzeczywiście Lechowi Kaczyńskiemu nowe pole działania i teraz pewnie w napięciu obserwuje i tworzy plan bitwy.
[b]Donald Tusk powinien więc jak najszybciej wskazać kandydata PO na prezydenta?[/b]
Premier ma teraz poważny dylemat, bo jego kandydat musi spełniać dwa kryteria. Pierwszym kryterium jest jego wybieralność – czyli że wygra i zapewni PO Pałac Prezydencki. Drugie kryterium jest takie, że kandydat musi wyrastać z partii. I tutaj okazało się, że Donald Tusk, wycofując się z wyścigu o prezydenturę, pobudził (nie wiem, czy to była zamierzona intencja) potwora, który się nazywa partia. Nagle partia chce mieć coś w tej kwestii do powiedzenia i swoje zdanie chcą mieć też poszczególni kandydaci. Zaczynają mieć swoich zwolenników, stronników, co wywołuje kłótnie i różnego rodzaju polemiki. Sytuacja jest ciekawa, bo Donald Tusk stał się zakładnikiem tego, co powie jego aparat partyjny.
[b]Zawsze mówiono, że jest silnym przywódcą. Nie może sam podjąć decyzji?[/b]