Po tym, jak "[link=http://www.rp.pl/artykul/443132.html" "target=_blank]Rz" ujawniła[/link], że szef MSZ przełożył prawyborczą debatę PO w Katowicach nad ważne spotkanie ministrów spraw zagranicznych w Kordobie, PiS zaatakowało Radosława Sikorskiego.
Większość państw członkowskich wysłała do Kordoby ministrów. Wyjątkiem były Grecja i Bułgaria, które reprezentowali wiceministrowie. Z Polski był ambasador – szef przedstawicielstwa przy UE Jan Tombiński.
Mariusz Błaszczak (PiS) zażądał, by minister tłumaczył się z tego na posiedzeniu Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. – Powinien zdecydować się albo na wypełnianie swoich obowiązków, albo na odejście z rządu – stwierdził.
Marszałek Bronisław Komorowski, który walczy z Sikorskim o to, by stać się kandydatem Platformy na prezydenta, skorzystał z okazji do skrytykowania rywala. – Byłoby rzeczą bardzo smutną, gdyby Polska w tej ważnej naradzie była reprezentowana tylko przez ambasadora – powiedział w TVN 24.
Komorowski był z Sikorskim na spotkaniu Młodych Demokratów w sobotę w Katowicach, ale – jak dał do zrozumienia – z jego obowiązkami to nie kolidowało. Minister Sikorski z absencji w Kordobie nie będzie się tłumaczył. Andrzej Halicki (PO), szef Komisji Spraw Zagranicznych, stwierdził, że nie zwoła posiedzenia w jego sprawie, bo nie widzi podstaw.