Dziś po raz pierwszy stołeczni radni zajmą się nowymi zasadami gospodarowania odpadami w mieście. To dopiero początek dużej awantury.
Radni mają dziś ustalić zasady odbioru śmieci od mieszkańców, przyjąć regulamin utrzymania czystości w stolicy (mówiący m.in. o tym, jak często będą opróżniane pojemniki na śmieci). Na tej podstawie później ratusz ogłosi przetargi na firmy, które odbiorą odpady i wywiozą je do utylizacji.
Od lipca bowiem to samorząd przejmuje za to pełną odpowiedzialność. Koniec z indywidualnymi umowami mieszkańców i spółdzielni oraz negocjowaniem cen z firmami. Będzie trzeba płacić z góry narzucony przez lokalne władze podatek śmieciowy.
Radni i tak są już spóźnieni, bo chcieli tę dyskusję mieć za sobą do końca ubiegłego roku. Nie zdążyli. Liczą, że uda się do końca stycznia. Odpowiedzialny za przygotowanie miasta do śmieciowej rewolucji wiceprezydent Warszawy Jarosław Kochaniak chciał, by radni zajęli się już dziś także wysokością stawek podatku śmieciowego. Ale niespodziewanie klub Platformy Obywatelskiej wyrzucił przygotowywane od miesięcy projekty uchwał do kosza. Ratusz wskazał w nich dwie metody płacenia – od powierzchni mieszkania lub od gospodarstwa domowego. Radni mieli wybrać. Ale żaden z wariantów nie byłby sprawiedliwy dla wszystkich. Oba oznaczają też duży wzrost tych opłat w stosunku do tego, co płacimy dziś. Mieszkańcy bloków zamiast 10–20 zł miesięcznie musieliby wyłożyć nawet 50 zł. – Nie może być jednej metody dla całej Warszawy – uważają radni PO. Chcą z ustaleniem stawek poczekać do 23 stycznia na decyzję Sejmu, który zajmie się poprawkami do ustawy, dopuszczającymi stosowanie w jednym mieście różnych metod liczenia podatku. – To pozwoliłoby nam np. zróżnicować opłaty dla zabudowy jednorodzinnej i wielorodzinnej – wyjaśnia szef klubu PO w radzie miasta Jarosław Szostakowski.
Urzędnicy muszą więc pracować nad nowymi stawkami. Jeśli rada nie zdąży w terminie wskazać sposobu liczenia podatku, zrobi to za nią wojewoda. – Z całego zamieszania wynika jedno. Władze stolicy są kompletnie nieprzygotowane do nowego zadania – uważa szef komisji ochrony środowiska radny Dariusz Figura (PiS).