Rz: Świetlice w szkołach podstawowych są przepełnione...
Alicja Siemak-Tylikowska: Wiem o tym z własnego doświadczenia. W szkole mojej wnuczki do świetlicy mogą chodzić tylko najmłodsi: od pierwszej do trzeciej klasy. I to nie wszystkie dzieci, bo miejsca jest za mało. Starsi w ogóle nie mają szansy zostać po lekcjach, dlatego są pozbawieni opieki.
Czy takie „przechowalnie” spełniają swoją funkcję?
Wiele zależy od wychowawców, którzy zajmują się dziećmi. Jednak gdy w pomieszczeniu przebywa zbyt duża liczba osób, nie ma możliwości, aby prowadzić normalne zajęcia. Wątpię nawet, czy w takich warunkach jest sprawowana właściwa opieka. Gdy w jednej grupie są dzieci od sześciu do 12 lat, wychowawcy muszą przede wszystkim czuwać, by nie zrobiły sobie krzywdy.
W przepełnionych pomieszczeniach dzieci muszą zostawać coraz dłużej, bo ich rodzice dłużej pracują.