Cezary Gmyz
Wałęsa zapowiedział skierowanie pozwu przeciwko autorom książki, która niebawem ma się ukazać. – Spotkamy się w sądzie i tam udowodnimy swoje racje. Nie macie ani jednego mojego podpisu, jesteście nadzy, moi kochani, i za to będziecie mieli sprawę, którą przegracie – mówił w „Magazynie 24 godziny”, zwracając się do autorów publikacji IPN. Były prezydent odmówił dyskusji z prof. Andrzejem Zybertowiczem, który był recenzentem książki Cenckiewicza i Gontarczyka.
Wczoraj obaj autorzy na łamach „Rz” opublikowali tekst na temat tego, co działo się z aktami TW „Bolka” w latach 90. Portal wprost.pl opublikował też fragmenty ich książki poświęcone agenturalnej przeszłości Wałęsy. Historycy piszą, że wziął on od SB około 13 tys. złotych.
W „Rz” ujawnili, że z Urzędu Ochrony Państwa zostały Wałęsie wypożyczone akta na jego temat. Wróciły do archiwum UOP zdekompletowane. Lech Wałęsa przyznał wczoraj, że istotnie przeglądał dokumenty na swój temat po obaleniu rządu Jana Olszewskiego w 1992 r. (przyczyną odwołania Olszewskiego było ujawnienie listy agentów SB, na której znalazło się nazwisko Wałęsy). – Jeśli Gontarczyk i Cenckiewicz twierdzą, że coś wtedy zginęło, to po drodze pan chyba musiał je zwinąć, bo ja nie zwinąłem – mówił wczoraj zdenerwowany Wałęsa.
Były prezydent zaprzecza, jakoby to on miał być tajnym współpracownikiem „Bolkiem”. Twierdzi, że pseudonimem tym podpisywano donosy, które funkcjonariusze SB preparowali na podstawie podsłuchów.