Stosunek do tarczy antyrakietowej to najważniejszy sprawdzian polityczny premiera Donalda Tuska. Albo Tusk najważniejszą dzisiaj kwestię polskiego bezpieczeństwa rzuci na żer specom od propagandy, albo zachowa jeden z podstawowych kierunków polityki zagranicznej niepodległej Polski.
Pierwsza interpretacja mówi, że od wielu już tygodni obserwujemy przygotowywanie dekoracji politycznych do powiedzenia Amerykanom „nie”. Wskazują na to słowa, którymi politycy PO określają relacje z USA. „Rozmowy” zostały zastąpione przez „negocjacje”, a pożądany charakter relacji najczęściej określany jest jako „twardy”. Od debaty o wychodzeniu polskich żołnierzy z Iraku każda praktycznie wypowiedź o relacjach polsko-amerykańskich ze strony PO zawiera szereg zastrzeżeń i wątpliwości. Zupełnie jakby przyświecał im cel: zasiać niepewność co do atlantyckiego kierunku polityki w umysłach Polaków.
Zastanawiające, że nikt nie zapowiada twardych relacji np. z Rosją czy sojusznikami – Niemcami lub Francją. Eksperci wskazują, że dla rządu Donalda Tuska korzystne byłoby podzielenie sceny politycznej także wokół spraw zagranicznych. W wariancie tym mieści się też, coraz bardziej prawdopodobne, udawanie w nieskończoność, że trwają jakieś rozmowy, i symulowanie, że „piłka jest w grze”, aż projekt całkowicie straci na aktualności. Ten wariant pozwoli uniknąć kłopotliwego powiedzenia „nie” już po faktycznym zakończeniu kilkuletnich negocjacji.
Premier ryzykuje powstanie na polskiej scenie politycznej nowego głębokiego pęknięcia, które stanie się na lata przepaścią nie do przebycia
Druga możliwość jest następująca: rząd się zorientował, że społeczny sprzeciw wobec tarczy nie jest jednoznaczny i cała operacja medialna zorientowana jest tylko na ogłoszenie, że tarcza w Polsce to wyłączny sukces Tuska. Wówczas to premier przedstawi wynegocjowaną dawno umowę jako nową, wynegocjowaną przez siebie, pełną korzyści dla Polski. Obie interpretacje coś łączy: powstały zapewne w pomieszczeniu po zlikwidowanej czytelni w Kancelarii Premiera, zajmowanym przez słynnych autorów „przekazów dnia”, w których opracowuje się ujawnione ostatnio instrukcje, „jak zaatakować prezydenta”.