[b]W ciągu ostatnich pięciu lat bywa pan w Polsce częściej niż przedtem. Czy pana postrzeganie Polski zmieniło się w tym czasie na bardziej pozytywne?[/b]
Dla mnie Polska była krajem, który odwiedzałem w przeszłości, również za komunizmu, najczęściej. Moje obecne wizyty jako prezydenta nie są więc w tym względzie żadną zmianą. Po raz pierwszy byłem w Polsce jeszcze pod koniec lat 50., jako zawodnik czechosłowackiej reprezentacji juniorów w koszykówce. Później jeździłem tam nie tylko jako sportowiec, ale również jako ekonomista. Tak więc mój stosunek do Polski to sprawa długoletnia i nic się w tym względzie w ostatnim czasie nie zmieniło. Cieszę się natomiast bardzo, że mam swój udział w tym, iż stosunki między naszymi krajami są bardziej przyjazne niż w przeszłości.
[b]W przyszłym roku obchodzimy 20 lat niepodległej Polski i Czech. Jak pan ocenia ten okres?[/b]
Po 1989 roku nasze kraje stały przed problemem przezwyciężenia dziedzictwa komunizmu. Z punktu widzenia Polaka lub Czecha może się wydawać, że rozwiązywaliśmy te problemy w odrobinę odmienny sposób, jednak gdyby spojrzeć na to z perspektywy Marsjanina, okaże się, że było o wiele więcej podobieństw niż różnic. Bardzo mnie cieszy, że Polska szybko się rozwija. Na własne oczy się przekonuję, jak bardzo wzrósł poziom życia, szczególnie na polskiej wsi.
[b]Radar w Czechach, tarcza antyrakietowa w Polsce. Czy to rezultat obaw, że Europa nie jest wystarczającą gwarancją naszego bezpieczeństwa i potrzebujemy specjalnych stosunków z USA?[/b]
Wydaje mi się, że tak właśnie jest. My uważamy stosunki transatlantyckie za kluczowe zagadnienie. Nie tylko zresztą ze względu na sprawy bezpieczeństwa. Dla mnie nacisk na współpracę ze Stanami Zjednoczonymi wiąże się również z faktem, że nie powinniśmy stać tylko i wyłącznie na jednej – europejskiej – nodze, ale że potrzebujemy również nogi drugiej – Ameryki. Angielskie przysłowie mówi, że nie należy wsadzać wszystkich jajek do jednego koszyka, i ja nie chcę wszystkich jajek umieszczać tylko w jednym europejskim koszyku…
[b]Jak pan postrzega krytykę kapitalizmu, którą obecnie wywołuje kryzys ekonomiczny? Odzywają się głosy, że receptą ma być więcej państwa w gospodarce.[/b]
Uważam, że to głupstwo. Nie można tego traktować poważnie. Bardzo mi się nie podoba sposób, w jaki media biorą na lep tej krytyki i szerzą panikę. Moim zdaniem zagrożenie dla naszych państw jest minimalne, musimy tylko uważać, żebyśmy sami tego kryzysu nie wywołali.
[b]Zgłosił pan weto wobec ustawy dotyczącej rejestrowania związków partnerskich osób tej samej płci. W Polsce zwolennicy takich związków twierdzą, że zakaz rejestrowania tych związków to niedopuszczalne wprowadzanie do prawa elementów moralności katolickiej. Jaka była pana argumentacja w tej sprawie?[/b]
Nie ma sensu wiązać sprzeciwu wobec rejestrowanych związków partnerskich z jakąś konkretną religią czy jej brakiem. Według mnie chodzi o zupełnie bezsensowne niszczenie tradycji i rozciąganie definicji instytucji, która jest kluczowa dla całej naszej cywilizacji, nie tylko dla katoli-ków, czyli małżeństwa i rodziny. Absolutnie sprzeciwiam się mieszaniu tych instytucji z partnerstwem osób tej samej płci. Wydaje mi się, że zarówno u nas, jak i w Polsce nie mamy żadnych ustaw, które by zakazywały tego typu relacji, ale sprawa ich rejestracji to coś zupełnie innego. To krok w kierunku uznania ich za pewną formę małżeństwa.
[i]— współpraca Maciej Ruczaj[/i]
[ramka]Nakładem PW Rzeczpospolita SA ukazała się książka Vaclava Klausa „Błękitna planeta w zielonych okowach. Co jest zagrożone: klimat czy wolność?”. 13 października odbędzie się spotkanie prezydenta Vaclava Klausa ze studentami Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.[/ramka]