Mała wojna na Zachodnim Brzegu

Raniony przez izraelskich żołnierzy 19-letni Mohammed Khawaja zmarł w szpitalu. W jego rodzinnej miejscowości wybuchły gwałtowne walki z Izraelczykami

Publikacja: 01.01.2009 20:14

Mała wojna na Zachodnim Brzegu

Foto: AFP

Żołnierz naciska spust. Rozlega się głuchy dźwięk wystrzału i w stronę zabudowań z sykiem leci granat gazowy. Zostawia za sobą długą smugę dymu. Pocisk nie trafia do celu. Odbija się od ściany jednego z domów i wpada na podwórko. Za nim lecą jednak następne granaty. Kolejni strzelcy są już celniejsi. Wylot ulicy tonie w gęstym, kłębiącym się nisko nad asfaltem gazie łzawiącym. Palestyńscy bojówkarze rzucają ostatnie kamienie i wycofują się w głąb miasteczka.

To niewielka – licząca 5 tysięcy mieszkańców – miejscowość Nilin na Zachodnim Brzegu Jordanu. Pierwsze zamieszki wybuchły tu w niedzielę. Młodzi ludzie wyszli na ulice, aby zaprotestować przeciw atakom izraelskiej armii na Strefę Gazy. Doszło do ostrych starć z Izraelczykami, którzy użyli ostrej amunicji. Jeden młody człowiek zginął, a kilku zostało rannych. Teraz zamieszki spowodowała wiadomość, że jeden z nich zmarł w szpitalu.

Pluton izraelskiego wojska stoi na skrzyżowaniu drogi prowadzącej do miasteczka z międzymiastową drogą szybkiego ruchu. Wojskowy dźwig zrzucił na jezdnię trzy potężne betonowe bloki, za którymi chronią się żołnierze. Obok stoją dwa wojskowe dżipy z okratowanymi oknami. Poobijane od kamieni, z białymi bryzgami na karoserii po puszkach z farbą, którymi kilka dni wcześniej obrzucili je żydowscy osadnicy w Hebronie. Od pierwszych zabudowań Izraelczyków dzieli 120, może 150 metrów.

To właśnie tam się dopala pozostawiona przez Palestyńczyków barykada. – Mamy chwilę spokoju, możemy wreszcie coś zjeść. Poszli się pomodlić do meczetu, jak tylko skończą, wszystko się zacznie od nowa – mówi jeden z żołnierzy, odpinając pasek hełmu. Faktycznie, w tej samej chwili od strony Nilin dochodzi zawodzący śpiew muezzina. Dzięki przerwie w walkach można wejść do miasteczka.

[srodtytul]Dykta w oknach[/srodtytul]

Palestyńska barykada składa się z kilku spalonych kontenerów na śmiecie, kilkudziesięciu starych opon – zostały z nich tylko grube zwoje dymiących drutów – desek, prętów i starych samochodowych blach. Wokół leżą rozbite cegły i pustaki, których młodzi Palestyńczycy używali jako amunicji. W powietrzu unoszą się swąd spalonej gumy i ostry zapach gazu. Najbliższe domy są zamknięte na głucho. Właściciele zapobiegawczo zasłonili okna kawałkami dykty.

Na kolejnych ulicach można jednak spotkać przemykających się przechodniów, którzy również postanowili wykorzystać przerwę w walkach, żeby załatwić codzienne sprawy. Mieszkańcy miasteczka popierają bojówkarzy. – Rzucają kamieniami? I co z tego!? Jak można to porównywać z ostrą amunicją, której używają tamci mordercy? – owinięta islamską chustą kobieta wskazuje w stronę izraelskiej blokady.

Na ulicach rozwieszono już plakaty przedstawiające zabitego w niedzielę chłopaka. Umieszczono na nich jego zdjęcie – uśmiechnięty, góra 20-letni uczeń – na tle meczetu al Aksa w Jerozolimie i łopoczącej palestyńskiej flagi. Pod spodem jaskrawe, żółte napisy po arabsku. – Co to znaczy? – pytam tłumacza. – Nilin jest dumne z tego, że ma swojego męczennika – odpowiada Palestyńczyk.

[srodtytul]Kamieniami w żołnierzy[/srodtytul]

Niedługo obok tych plakatów pojawią się nowe, tym razem przedstawiające chłopaka, który właśnie zmarł. Mieszkańcy miasteczka zapewniają, że doskonale go znali. Nazywał się Mohammed Khawaja. Miał 19 lat i był jedynym mężczyzną w rodzinie. Miał sześć sióstr, oboje rodzice nie żyją. Podobno był „bardzo uczynnym, pracowitym chłopcem”. Do udziału w ataku na Izraelczyków mieli namówić go koledzy. Trzy razy został trafiony w głowę.

Modły w meczecie dobiegają końca i w oddali pojawiają się pierwsi zamaskowani arafatkami bojówkarze. Wymachują rękami i wznoszą bojowe okrzyki. Czas powrócić do izraelskiego posterunku. Żołnierze przygotowują się do walki. Spluwają na ziemię, sprawdzają broń i z rezygnacją wkładają hełmy. Dowodzi sierżant, mężczyzna w średnim wieku, nieogolony, z niedopałkiem w zębach i w ciemnych okularach. Wydaje ostatnie rozkazy.

– Moje zadanie sprowadza się do obrony szosy numer 463, którą mamy za plecami. Używają jej żydowscy kierowcy i gdyby ci ludzie wydostali się na drogę, mogłoby dojść do tragedii – relacjonuje, nie odrywając wzroku od nadchodzących Palestyńczyków. Na pytanie o amunicję, której używają jego ludzie, odbiera jednemu z nich automat i wyjmuje magazynek. W nim – gumowe kule. On sam jednak ma w magazynku ostrą amunicję. – Na wszelki wypadek – wyjaśnia.

Po chwili na żołnierzy sypie się grad kamieni i metalowych śrub. Palestyńczycy używają specjalnych proc, którymi kręcą nad głowami. Dzięki temu kamień może znacznie dalej dolecieć. Większa jest także siła uderzenia. Podobno wystrzelony w ten sposób pocisk pędzi 300 kilometrów na godzinę. Rzeczywiście nadlatujące kamienie widoczne są dopiero w ostatniej chwili. Rozpryskują się wokół żołnierzy, którzy odpowiadają ogniem. Znowu w stronę miasteczka lecą z sykiem granaty gazowe i gumowe kule.

Za jednym z betonowych bloków do strzału układa się snajper. Ma za zadanie trafić prowodyra tłumu. Widać go wyraźnie, jak zagrzewa do boju kolegów. Postawny mężczyzna w czarnym dresie i białej chuście na głowie. Raz po raz miota kamienie, jego rzuty wydają się najcelniejsze. W pewnym momencie snajper naciska spust. Czarna sylwetka znika w oparach gazu i płonących opon. Trafiony...? Jednak nie – w izraelskim szeregu słychać jęk zawodu.

[ramka][srodtytul]Opinie dla „Rz”[/srodtytul]

[b]Abdullah Abdullah, przewodniczący Komitetu Politycznego OWP[/b]

Zachodni Brzeg Jordanu jest razem z braćmi ze Strefy Gazy. Izraelczycy popełniają tam straszliwe zbrodnie na naszym narodzie, łamiąc międzynarodowe konwencje i obyczaje. Pierwsi zabici są jednak również na Zachodnim Brzegu. Jesteśmy jednym narodem i Izraelowi nie uda się ograniczyć tego konfliktu do Strefy Gazy. Zapewne dojdzie do kolejnych demonstracji i zamieszek. Ludzie widzą w telewizji, co się dzieje w Gazie, i są oburzeni. Nie chcą stać z założonymi rękami w obliczu masakry swoich braci. Ja reprezentuję ugrupowanie Fatah, które od lat toczy zaciekły spór z Hamasem. Dziś, w obliczu wojny, wydaje się to jednak śmieszne. Nasze wewnętrzne podziały odkładamy na bok. Musimy być solidarni wobec wspólnego wroga. Nie oznacza to, że od razu pogodziliśmy się z Hamasem. Nadal jesteśmy przeciwnikami, ale tylko na płaszczyźnie politycznej. Spekulacje na temat tego, że Fatah po cichu sprzyja Izraelowi i liczy na to, że jego armia w wyniku operacji wojskowej obali reżim Hamasu w Strefie Gazy, są nieprawdziwe. Do rozwiązywania naszych kłótni nie są nam potrzebni okupanci. Potrafimy zrobić to sami. Jako Palestyńczycy chcemy dziś mówić jednym głosem. Razem apelujemy do świata, żeby zmusił Izrael do natychmiastowego zaprzestania barbarzyńskiej operacji w Strefie Gazy. Żeby przestał mordować kobiety i dzieci. Bezbronnych cywilów, którzy nie mają nic wspólnego z terroryzmem.

[b]Major Awital Lejbowic, rzeczniczka Izraelskich Sił Obronnych[/b]

Na razie nic nie wskazuje na to, żeby konflikt miał się rozszerzyć na Zachodni Brzeg Jordanu. Oczywiście Palestyńczycy z tego terytorium solidaryzują się ze współbraćmi ze Strefy Gazy i można zaobserwować wśród nich pewne napięcie. Na razie w paru miejscach doszło do zamieszek, największych właśnie w miejscowości Nilin. Brało w nich udział kilkaset osób. Sprawę śmierci dwóch młodych Palestyńczyków z tej wioski zbada dowództwo dywizji, do której należał izraelski oddział biorący udział w walce. Zostało wszczęte specjalne śledztwo. Wiemy tylko tyle, że były to wyjątkowo gwałtowne i niebezpieczne zamieszki. Nie wiemy natomiast, czy rzeczywiście – jak twierdzą Palestyńczycy – użyto ostrej amunicji. Zanim ogłosimy nasze stanowisko, musimy dokładnie zbadać wszystkie okoliczności zdarzenia. Izraelskie wojska na Zachodnim Brzegu są postawione w stan podwyższonej gotowości. Patrolujemy to terytorium i reagujemy na wszelkie doniesienia. Chodzi m.in. o bezpieczeństwo żyjących tam żydowskich osadników. Na razie mieliśmy trzy przypadki ataków przy użyciu noża. Żaden z osadników nie zginął. Jak może się rozwinąć sytuacja na Zachodnim Brzegu? Bardzo trudno to przewidzieć. Z reguły uliczne zamieszki wybuchają spontanicznie. Nie można przewidzieć, gdzie dojdzie do walk. Ale jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz.

[/ramka]

Żołnierz naciska spust. Rozlega się głuchy dźwięk wystrzału i w stronę zabudowań z sykiem leci granat gazowy. Zostawia za sobą długą smugę dymu. Pocisk nie trafia do celu. Odbija się od ściany jednego z domów i wpada na podwórko. Za nim lecą jednak następne granaty. Kolejni strzelcy są już celniejsi. Wylot ulicy tonie w gęstym, kłębiącym się nisko nad asfaltem gazie łzawiącym. Palestyńscy bojówkarze rzucają ostatnie kamienie i wycofują się w głąb miasteczka.

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!