Męczennicy za wiarę, męczennicy miłości...

45 lat komunistycznej opresji Kościoła katolickiego w Polsce

Publikacja: 19.01.2009 15:33

Red

Na początku 1944 r., a zatem po wkroczeniu Armii Czerwonej na terytorium II Rzeczypospolitej, po raz kolejny doszło do spotkania ludzi Kościoła katolickiego z komunizmem, jego doktryną i instytucjami tworzącymi zbrodniczy system. Po raz pierwszy do spotkania tego doszło po 1917 r. na terenie Rosji ogarniętej rewolucją bolszewicką. Apogeum represji nastąpiło w latach 1922 – 1923, gdy na śmierć skazano ks. Konstantego Budkiewicza oraz abp. Jana Cieplaka, a także w latach 30., w ramach planu „likwidacji religianctwa”, gdy ekipie Stalina udało się zlikwidować wszystkie zakony, przejąć majątek kościelny, a kapłanów zesłać do łagrów lub do Kazachstanu.

Kolejna porcja represji spadła na tę część polskiego Kościoła, który dostał się w 1939 r. pod okupację sowiecką. Prawo państwa ateistycznego pozbawiło katolików, zgromadzenia i instytucje diecezjalne prawa do istnienia w formie zorganizowanej. Spotkanie z 1944 r. miało jednak inny wymiar dla polskiego Kościoła. Tereny kresowe przyłączone do ZSRR zostały brutalnie spacyfikowane, aresztowano m.in. bp. Adolfa Szelążka z Łucka, oskarżając go następnie o przestępstwa, które miał popełniać przeciwko Rosji, począwszy od końca XIX wieku. Byłby to absurd, gdyby nie wielomiesięczny pobyt tego starca w więzieniu kijowskim, a nadto uwięzienie jego najbliższych współpracowników (notabene oskarżonych o naruszenie konkordatu z 1847 r.).

Te pierwsze spotkania i starcia stanowiły preludium tego, co dopiero miało nadejść, za sprawą zwycięstwa komunistów nad Polakami dążącymi do odzyskania po wojnie niepodległości. W pierwszych latach po wojnie na terytorium Polski Ludowej doszło do szybkiej eliminacji dwóch obrządków Kościoła katolickiego: greckiego i ormiańskiego. Rozprawa z rzymskimi katolikami musiała trwać dłużej. Faktycznie, od jesieni 1947 r. do końca istnienia PRL polityka wyznaniowa partii komunistycznej co do celów pozostawała niezmienna.

Dość prymitywnie, ale trafnie ujął to swego czasu zastępca dyrektora Departamentu IV MSW płk Adam Pietruszka, gdy w grudniu 1983 r. nawoływał szkolonych przez siebie funkcjonariuszy SB do kopiowania stalinowskich metod oddziaływania na Kościół: „wszystkie poczynania państwa w dziedzinie polityki wyznaniowej mają [bowiem] na celu ograniczanie politycznej wrogości hierarchii kościelnej kleru, odsuwanie Kościoła od życia publicznego kraju, zmniejszanie zasięgu jego społecznego oddziaływania”.

Najdotkliwszą formą represji wobec Kościoła i katolicyzmu było stosowanie całego wachlarza środków oraz narzędzi skierowanych przeciwko konkretnym ludziom: siostrom i braciom zakonnym, kapłanom diecezjalnym i zakonnym, w końcu biskupom. Celem bezpośredniego ataku na ludzi Kościoła było, w zależności od dekady, naruszenie jedności między klerem a hierarchami, pozyskanie jednych do współpracy, a zastraszanie i „lokalizowanie” innych, w końcu eliminacja bądź aresztowanie najbardziej niepokornych. Niewątpliwie to w latach stalinowskich w więzieniach przebywało najwięcej przedstawicieli duchowieństwa, ok. 10 proc. stanu kapłańskiego. Inni byli deportowani na Wschód (jak biskupi greckokatoliccy) albo – w ramach represji – wywożeni wbrew ich woli do Niemiec (kapłani z diecezji katowickiej).

Powodem aresztowania w latach 1944 – 1955 mógł być, i był, m.in. domniemany lub faktyczny udział kapłana w strukturach Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych bądź powojennego podziemia niepodległościowego, najczęściej w roli kapelana. Przykłady: ks. Józef Zator-Przytocki, ks. Bolesław Stefański czy też ks. prof. Jan Stępień, ks. Józef Lelito... Począwszy od 1947 r. coraz częściej do więzień trafiali aktywni kapłani prowadzący pracę z młodzieżą w ramach ZHP, czy też Sodalicji Mariańskiej, a zatem także w elitarnych organizacjach ściśle religijnych (np. o. Tomasz Rostworowski). Przez więzienie mokotowskie, Rawicz czy Wronki przeszli także duchowni-prefekci, uczący religii w szkole, czy też ci, którzy odważyli się za pośrednictwem ambony ujawnić bezprawie władz (np. ks. Aleksander Woźny, odczytując komunikat Episkopatu Polski z 12 lutego 1950 r. w sprawie likwidacji Caritasu).

Znaczna część kapłanów aresztowanych w pierwszej dekadzie komunizmu w Polsce nigdy nie opuściła więzienia, jak o. Władysław Gurgacz skazany na karę śmierci (karę wykonano), ks. Zygmunt Kaczyński, minister w rządzie RP na uchodźstwie i redaktor „Tygodnika Warszawskiego”, który zmarł w więzieniu. Inni, którzy nie trafili do więzienia, ginęli z rąk „nieznanych sprawców” (ks. Michał Rapacz) bądź znanych – jak w przypadku zabójcy kieleckiego kapłana ks. Stanisława Ziółkowskiego, za co jednak władze nie zamierzały brać odpowiedzialności (podobnie jak za zabójstwo ks. Jerzego, ograniczając krąg morderców i współwinnych śmierci kapłana do wspomnianego płk. Adama Pietruszki).

Na ogół nie wiemy jednak, że ta sama forma represji – a zatem uwięzienie lub zabójstwo, spotykała wybranych kapłanów także po 1956 r. (Niektóre narzędzia masowo stosowane w latach stalinowskich rzeczywiście zostały zamrożone na pewien czas, by mogły służyć w latach 80.). Do aresztów i więzień trafiali od końca lat 50., m.in. o. Marian Pirożyński, redaktor „Homo Dei”, za rzekome malwersacje gospodarcze, a de facto za to, że chciał wydawać pismo religijne w nakładzie większym, niż pozwoliły na to cenzorskie władze. Podobnie ks. Franciszek Blachnicki aresztowany za organizację dzieła „Krucjata wstrzemięźliwości”, czyli za to, że postanowił – bez zgody władz – tępić alkoholizm w Polsce.

Jeszcze mocniej sprzeniewierzył się państwu ateistycznemu ks. Władysław Findysz, który w latach 60., wypełniając polecenia swego prymasa, namawiał listownie parafian, by w ramach programu Wielkiej Nowenny podejmowali zobowiązania czynienia dobra. Organizacja parafialnej akcji „soborowych czynów dobroci” doprowadziła kapłana z Nowego Żmigrodu do aresztu. Został skazany i osadzony w więzieniu z oskarżenia o łamanie ustawy o wolności sumienia i wyznania. Zmarł, nieleczony, kilka miesięcy po opuszczeniu murów więzienia. Nadmierna zdaniem komunistów aktywność duszpasterska kapłana miała być brutalnie powstrzymywana w imię dbałości o uwolnioną z elementów „religianctwa” przestrzeń publiczną.

Stałe w tym względzie wytyczne realizowano środkami administracyjno-fiskalnymi poprzez niewydawanie zgody na budowę (rozbudowę) świątyni (domu parafialnego), a w skrajnych wypadkach za sprawą pozbawienia wolności połączonego często z przygotowaniem aktu oskarżenia

(ks. Józef Wójcik, rekordzista, od końca lat 50. do 1972 r. był dziesięć razy aresztowany). W latach 1956 – 1980 doszło do dwóch znanych nam przypadków doprowadzenia kapłanów do śmierci; oprócz wspomnianego ks. Findysza, dziś błogosławionego męczennika Kościoła powszechnego, kolejną ofiarą komunistów był ks. Roman Kotlarz, który ośmielił się błogosławić robotnika walczących o prawo ich rodzin do godnego życia w czerwcu 1976 r.

Praktyki stosowane masowo w latach stalinowskich, a wybiórczo w dwóch kolejnych dekadach PRL – Gomułki i Gierka – nie zostały wyparte przez funkcjonariuszy SB w zbyt krótkim okresie 16 miesięcy „karnawału”. Już 13 grudnia 1981 r. władze stanu wojennego oraz KC PZPR w sposób szczególny zajęły się zbieraniem informacji na temat „antypaństwowych” wystąpień z ambony. Rejestrowano konkretne homilie, z imienia i nazwiska przekazywano dane o kapłanach na biurko członków poszczególnych wydziałów KC PZPR. Wzmożone działania operacyjne miały skutkować decyzjami o wszczęciu spraw operacyjnego rozpracowania, m.in. na ks. Jerzego (SOR krypt. „Popiel”, od września 1982 r.).

Potraktowani w ten sposób księża dostawali się w tryby machiny SB, której funkcjonariusze – np. przygotowując akt oskarżenia dla prokuratury – mogli stosować podsłuchy, werbować agenturę, urządzać prowokacje, a w końcu zastraszać czy też uciszać „wrogów ustroju” na zawsze. Nieograniczone, jak się wydawało, możliwości operacyjne wzmacniało poczucie bezkarności i wszechwładzy SB. Tę bezkarność z kolei gwarantowali przywódcy partii komunistycznej i państwa, którzy na bieżąco mataczyli w sprawach rzucających choćby cień podejrzeń na funkcjonariuszy SB, MO czy ZOMO i w których rękach znajdowały się nici prowadzące do ówczesnej prokuratury czy sądów. Stąd wówczas – w latach 80. – to górnicy z kopalni Wujek byli skazywani przez sądy, a nie ich oprawcy. Stąd dziś, po wielu latach, tak trudno jest odkryć rzeczywistych sprawców skrytych zabójstw z lat 80.: ks. Stanisława Kowalczyka (o. Honoriusza), ks. Stefana Niedzielaka, ks. Sylwestra Zycha...

Na początku 1944 r., a zatem po wkroczeniu Armii Czerwonej na terytorium II Rzeczypospolitej, po raz kolejny doszło do spotkania ludzi Kościoła katolickiego z komunizmem, jego doktryną i instytucjami tworzącymi zbrodniczy system. Po raz pierwszy do spotkania tego doszło po 1917 r. na terenie Rosji ogarniętej rewolucją bolszewicką. Apogeum represji nastąpiło w latach 1922 – 1923, gdy na śmierć skazano ks. Konstantego Budkiewicza oraz abp. Jana Cieplaka, a także w latach 30., w ramach planu „likwidacji religianctwa”, gdy ekipie Stalina udało się zlikwidować wszystkie zakony, przejąć majątek kościelny, a kapłanów zesłać do łagrów lub do Kazachstanu.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!