[b]Rz: Czy kryzys gospodarczy i deficyt budżetowy to powód, by Ukraina wiązała się z Rosją, prosząc ją o pięć miliardów dolarów kredytu?
Hryhorij Perepełycia:[/b] Rząd Julii Tymoszenko ma dwa wyjścia: dodrukować pieniądze, co spowoduje gigantyczną inflację i zubożenie społeczeństwa, lub zaciągnąć kredyty. Tymoszenko zdaje sobie sprawę, na ile niebezpiecznym krokiem jest pożyczanie pieniędzy od Rosji. Moskwa sama boryka się z kryzysem finansowym i zrobi wszystko, by uzyskać w zamian o wiele więcej.
[b]Na co liczy Rosja?[/b]
Może postawić znacznie ostrzejsze żądania niż te, o których już wiemy. Rosja chce, by Ukraina zrezygnowała z roszczeń wobec majątku byłego ZSRR. Według szacunków ekspertów, gdyby doszło do podziału radzieckiej własności, Ukraina hipotetycznie otrzymałaby 12 miliardów dolarów.
Mówię: hipotetycznie, bo Rosja nie ma zamiaru wracać do tej sprawy. Rosja może się domagać także przekazania kontroli nad siecią ukraińskich gazociągów lub renegocjacji umowy o stacjonowaniu rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie. Myślę, że rozmowy dotyczące tych kwestii pozostaną tajne, bo inaczej wywołałyby na Ukrainie burzliwą reakcję.