– Z tego co wiem, sport jest najbardziej chodliwym towarem w telewizji. Dlatego żadna stacja nie pozwoli sobie, żeby zabrakło go w jej ramówce. Tylko że nie będzie już trzeba na niego wydawać pieniędzy podatników – mówi „Rz” Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO). Tłumaczy w ten sposób, dlaczego w nowej ustawie medialnej sportu zabrakło na liście zadań publicznych.
To właśnie na ich realizację będą przekazywane pieniądze z Funduszu Zadań Publicznych (800 milionów złotych rocznie z budżetu państwa), który zastąpi abonament radiowo-telewizyjny. Wśród zadań znalazło się miejsce m.in. na wspieranie budowy społeczeństwa obywatelskiego, promowanie postaw propaństwowych, sprzyjanie tożsamości narodowej czy ukazywanie bogactwa tradycji oraz współczesnej kultury polskiej, kultury europejskiej i kultury światowej. Dla sportu już nie.
Dzisiaj jednym z elementów misji publicznej jest też transmitowanie wydarzeń sportowych oraz promocja sportu. Co oznacza zmiana?
– To bardzo zła informacja dla sportu – uważa były wiceprezes TVP Robert Rynkun-Werner. Według niego już dzisiaj sport jest często traktowany w TVP po macoszemu. Kiedy zabraknie środków pochodzących z abonamentu, pokusa, żeby rezygnować z transmisji sportowych, będzie jeszcze większa.
– Jeżeli spółką i kanałem TVP Sport będzie kierował ktoś, kto głównie będzie patrzył na dochody, a musi zwracać na nie uwagę, to myślę, że tego sportu nie będzie. Albo będą pokazywane tylko dyscypliny i imprezy wybrane przez władze spółki – mówi Rynkun-Werner. Ale nie wiadomo, czy sportowy kanał TVP w ogóle ocaleje. Nowa ustawa jasno mówi tylko o produkcji programu I, II i TV Polonia.