Podpisałem współpracę z SB

Znany dziennikarz w rozmowie z „Rz” opowiada o kontaktach z SB i pyta, czy jest godzien kandydować do PE.

Publikacja: 04.04.2009 03:49

Bernard Margueritte (ur. 1938) przez wiele lat był korespondentem prasy francuskiej w Polsce. Relacj

Bernard Margueritte (ur. 1938) przez wiele lat był korespondentem prasy francuskiej w Polsce. Relacjonował m.in. wydarzenia marcowe w 1968 r. i strajki w 1970 r. Wydalony z PRL w roku 1971, wrócił w 1977. W latach 80. komentator telewizyjny (w programach „Bliżej świata” i „7 dni świat”)

Foto: Fotorzepa

[b]Rz: Kiedy podpisał pan dokument o współpracy z SB?[/b]

Bernard Margueritte, korespondent prasy francuskiej w Polsce, kandydat PSL do Parlamentu Europejskiego: Według mnie to nie dokument, bo kazali pisać tylko na zwykłym kawałku papieru, a nigdy nie było żadnej współpracy. Działo się to w 1971 roku. Wydalono mnie wtedy z PRL. Dwie godziny przed wyjazdem wezwali mnie funkcjonariusze SB i szantażowali, że ja wyjadę, ale żona, obywatelka PRL, musi zostać. Że jeśli chcę ją jeszcze kiedyś zobaczyć, to mam zostać ich kontaktem pod kryptonimem „Gamma”.

[b]Jakich informacji od pana oczekiwano?[/b]

Miałem tylko podpisać, że będę współpracować. Traktowałem to zobowiązanie jako pozbawione znaczenia. „Gammą” byłem przez dwie minuty, ale było to o dwie minuty za długo.

[b]I ktoś się potem do pana zgłosił w tej sprawie?[/b]

Nie, nigdy. Dlatego uznałem sprawę za zamkniętą. Nie wiem nawet, czy ten papier znajduje się w mojej teczce.

[b]Czy przed 1971 rokiem interesowała się panem SB?[/b]

Przyjechałem do Polski latem 1959 roku, w ramach wymiany studentów. W Giżycku poznałem moją przyszłą żonę. Był jeden dziwny incydent. Jakiś miejscowy podają- cy się za nauczyciela próbował wykrzesać w nas entuzjazm do stwierdzeń, że tu zawsze były Niemcy. Typowa prowokacja.

[b]Kiedy trafił pan do Polski jako korespondent?[/b]

Przyjechałem najpierw w 1965 roku na jesieni, jako specjalny wysłannik, a w 1966 roku zostałem korespondentem. Zawsze jeździł za mną samochód Warszawa, moją rodzinę śledzili tajniacy. Po latach dowiedziałem się od młodego człowieka, który mieszkał wcześniej naprzeciw nas w Warszawie, po drugiej stronie ulicy, że SB zarekwirowało jego rodzicom jeden pokój i obserwowało nasz dom. W weekendy zwykle odkrywaliśmy, że nie działa telefon.

[b]Był pan wtedy wzywany na rozmowy? Coś podpisał?[/b]

Byłem zapraszany na spotkania w sprawie wizy. Mówili „nie wiemy, czy ją przedłużyć, bo nie wiemy, czy pan działa zgodnie ze statusem korespondenta”. I chcieli, żebym pisał, czym się zajmuję. Wymieniałem tematy moich korespondencji z ostatniego okresu. Znałem wtedy polski bardzo słabo, pisałem fonetycznie. To było raz na kilka miesięcy.

[b]I proponowali panu wtedy stałą współpracę?[/b]

Nie, tylko kazali pisać te oświadczenia. Potem zaczęli mnie zapraszać do kawiarni na rozmowy o bieżącej polityce polskiej i światowej. Korespondent powinien rozmawiać ze wszystkimi, więc chodziłem, żeby poznać ich punkt widzenia. Ale uprzedziłem, że zaraz potem pojadę do ambasady francuskiej i złożę o tym sprawozdanie.

[b]I zrobił pan to?[/b]

Tak. Pułkownikowi z ambasady odpowiedzialnemu za bezpieczeństwo. Panowie z SB szybko przestali mnie zapraszać na kawę.

[b]Dlaczego pana wydalono z PRL w 1971 roku?[/b]

Opisałem we francuskiej prasie kulisy słynnego wyjazdu Edwarda Gierka do Szczecina w grudniu 1970 roku. Wtedy zadzwonili do mnie, że jestem wydalony, a moja wiza anulowana.

[b]Wrócił pan w 1977 roku. Czy ktoś próbował znów pana skłonić do współpracy?[/b]

Nie.

[b]Czyli wszystkie dokumenty, które pan napisał podczas spotkań z SB, to oświadczenia z lat 1968 – 1971 i zobowiązanie z 1971 roku?[/b]

Zgadza się. O ile sobie przypominam, raz czy dwa jacyś panowie zaprosili mnie na kawę, ale poza tym nic; to się skończyło, nie miałem żadnego kontaktu.

[b]Zwierzył się pan komuś z tego podpisanego zobowiązania?[/b]

O zainteresowaniu ze strony SB opowiedziałem w wywiadzie dla biuletynu IPN. Ale nigdy nie mówiłem o historii „Gammy”. Najważniejsze dla mnie jest to, że te presje, inwigilacje nie miały najmniejsze- go wpływu na moje pisanie, moją ocenę sytuacji w Polsce.

[b]Widział pan swoje akta w IPN?[/b]

Nie widziałem. Wystąpiłem o nie, bo piszę książkę o latach, które przeżyłem w Polsce. Jeden rozdział ma być poświęcony inwigilacji korespondentów zagranicznych przez tajne służby. Jeden z dyrektorów IPN pytał mnie, dlaczego nie wystąpiłem o status pokrzywdzonego. Nie uważam, że byłem „pokrzywdzony”, ale nie uważam też, że byłem „kontaktem” tych służb. Dzieliłem dole i niedole Polaków, na dobre i na złe.

[b]Dlaczego opowiada pan o tym właśnie teraz?[/b]

Mam kandydować do Parlamentu Europejskiego z listy PSL. Nie mogę dopuścić, by Stronnictwo ucierpiało z powodu mojej kandydatury. Ale najważniejsze, by wyborcy wiedzieli o mnie wszystko, rzeczy i dobre, i te, z których jestem mniej dumny.

Służę Polsce jak mogę od 40 lat. Na zakończenie mojego aktywnego życia pragnę jej służyć w PE. Nie jestem politykiem i nigdy nie będę. Ale znam mentalność ludzi Zachodu i mówię ich językiem. Nie chcę być zwykłym polskim posłem do Parlamentu Europejskiego. Chcę być posłem, z którego Polacy, warszawiacy będą mogli być naprawdę dumni. I dlatego musiałem o wszystkim powie- dzieć. Doszedłem do wniosku, że wyborcy powinni wiedzieć o mnie wszystko i zadecydować, czy jestem godzien nie tylko być polskim posłem, ale w ogóle kandydowania.

Ja wybrałem Polskę już dawno, pragnę wiedzieć, czy Polska wybierze mnie, czy chce, abym był kandydatem, znając o mnie całą prawdę.

[b]A co panu podpowiada sumienie? Żeby zrezygnować?[/b]

Kiedyś mnie zapytano, co uważam za swój największy sukces zawodowy. Myślałem krótko o takim czy innym wywiadzie z tym czy innym szefem państwa. Ale odrzekłem: moim największym sukcesem dziennikarza jest to, że żyłem w burzliwych czasach, a dziś patrząc rano na siebie w lustrze, nie mam powodu, by się wstydzić. Cała historia mojego życia jest długim marszem ku polskości. Pragnę Polsce służyć. Aby to było możliwe, musi być pełne zaufanie między wyborcami a ich posłem. Nie ma zaufania bez prawdy.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

[mailto=p.gociek@rp.pl]p.gociek@rp.pl[/mail][/i]

[b]Rz: Kiedy podpisał pan dokument o współpracy z SB?[/b]

Bernard Margueritte, korespondent prasy francuskiej w Polsce, kandydat PSL do Parlamentu Europejskiego: Według mnie to nie dokument, bo kazali pisać tylko na zwykłym kawałku papieru, a nigdy nie było żadnej współpracy. Działo się to w 1971 roku. Wydalono mnie wtedy z PRL. Dwie godziny przed wyjazdem wezwali mnie funkcjonariusze SB i szantażowali, że ja wyjadę, ale żona, obywatelka PRL, musi zostać. Że jeśli chcę ją jeszcze kiedyś zobaczyć, to mam zostać ich kontaktem pod kryptonimem „Gamma”.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!