„Cudze chwalicie, swego nie znacie…” – powtarzamy chętnie i… nadal swego nie znamy. Polacy coraz częściej spędzają urlop za granicą, a kiedy odwiedzający nas cudzoziemcy mówią, jak u nas pięknie, kiwamy głową i myślimy: „Ależ oni uprzejmi!.” Uprzejmi – nie szczerzy, bo niby czym może się u nas zachwycać Francuz, który ma Paryż i zamki nad Loarą, albo Hiszpan, któremu Gaudi ozdobił Barcelonę.
Ale precz z kompleksami! My także mamy się czym pochwalić i pełno w Polsce miejsc, do których warto pojechać, gdzie można nie tylko wypocząć, ale i zachwycić się pięknem pejzażu, tradycji, kultury… Nie mamy Gaudiego, ale mamy koronki z Koniakowa. Nie częstujemy gości małżami i ślimakami, ale nasz bigos, pierogi, oscypek czy kwaśnica nie mają sobie równych. A naszych żubrów i żubrówki zazdrości nam cała Europa.
By to udowodnić, 14 kwietnia reporterzy Programu 1 Polskiego Radia ruszyli w Polskę. Co tydzień odwiedzają inny region, penetrując nawet najbardziej odległe zakątki kraju. Przez trzy dni w tygodniu wędrują po miastach, miasteczkach i wsiach, spotykają się z ich mieszkańcami, oglądają lokalne zabytki, próbują regionalnej kuchni i wszystkim tym dzielą się ze słuchaczami w codziennych radiowych relacjach.
W tych wędrówkach najbardziej fascynujące są – jak zwykle – spotkania z ludźmi. Reporterzy radiowej Jedynki pytają ich o historię, regionalne tradycje, o wszystko to, co może się stać wizytówką danego regionu. Podczas tych rozmów szczególnego znaczenia nabiera słowo „polskość” – często naznaczone silnymi wpływami narodów, które los rzucił na naszą ziemię – Serbołużyczan, Tatarów, Łemków… Dziennikarze stykają się z miejscowymi gwarami, a nawet całkiem odrębnymi językami, takimi jak kaszubski czy łużycki. W reporterskich relacjach pojawiają się elementy innych kultur, które już zdążyły wrosnąć w polski pejzaż, a ten staje się dzięki nim barwniejszy i bogatszy. Bywa wzruszająco i zabawnie.
Na Kaszubach dwójka radiowych reporterów łamała sobie głowy, jak wyznać na antenie, że jedli… ruchanki. Powiedzieć „racuchy” czy zachować oryginalną, lokalną nazwę, ryzykując, że się parsknie śmiechem? W Łebie dziennikarki odkryły ze zdumieniem, że mieszkają w pensjonacie należącym do… księżnej! Cóż z tego, że monarchini wybrana została demokratycznie, a samo Księstwo Łeba powstało 11 czerwca 1998 r. – księżna to księżna. Na Czartowym Polu nad rzeką Sopot (Roztocze) reporterzy tańczyli z czartem i przedzierając się przez leśne ostępy, dotarli do ruin osiemnastowiecznej papierni Zamojskich…