Według gazety, złapano bardzo słabe sygnały, wydawane przez urządzenia znajdujące się w oceanie, prawdopodobnie na głębokości pięciu tysięcy metrów.

O lokalizacji czarnych skrzynek "Le Monde" napisał na swojej stronie internetowej. Zaraz potem zdementowało tę informację francuskie Biuro Śledztw i Analiz (BEA), badające przyczyny katastrof lotniczych.

- W tej chwili, rejestratory parametrów lotu nie zostały jeszcze znalezione - powiedział agencji AFP rzecznik prasowy BEA. Zaznaczył przy tym, że ekipy badawcze uchwyciły różne dźwięki dochodzące z oceanu, ale nie ma żadnej pewności, że należą one do czarnej krzynki samolotu. - Nie pierwszy raz słyszymy różne sygnały. Wszystkie je musimy zweryfikować - podkreślił rzecznik BEA.

Airbus linii Air France zaginął w nocy z 31 maja na 1 czerwca w trakcie lotu z Rio de Janeiro do Paryża. Na jego pokładzie było 228 ludzi. Nadal nie są znane przyczyny katastrofy i dlatego odnalezienie rejestratorów parametrów lotu i nagrań rozmów pilotów w ostatnich chwilach przed tragedią, czyli tzw. czarnych skrzynek, ma tak kluczowe znaczenie.