Michał Dworczyk – Środki wydawane na Polonię to rocznie 75 mln zł z Senatu RP i około 100 mln z innych instytucji. Nie potrafię powiedzieć, jak można sprawniej zorganizować mechanizmy finansowe, ale należy starać się, by lepiej odpowiadały potrzebom odbiorców. Na pewno jest tak, że pomoc kierowana jest głównie do starszego i średniego pokolenia, a nie do młodszego. Jeśli nie znajdziemy dobrych pomysłów, Polonia zacznie się kurczyć...
Andrzej Person – 20. rocznica powstania Senatu (3 lipca) to dobry moment na podsumowanie działalności polonijnej naszej izby. Jako główny dysponent środków publicznych przeznaczanych na pomoc dla naszej diaspory Senat ma prawo być dumny z oceny współpracy z Polakami na Wschodzie. Myślę, że w relacjach tych stworzyliśmy nową jakość. Dzisiaj Senacka Komisja Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą jest pierwszym miejscem spotkań z rodakami szukającymi wsparcia, porady czy po prostu dobrego słowa. Naszym priorytetem od początku była i jest oświata polska. Wszyscy tu obecni zgadzamy się, że nauka języka jest najistotniejszym elementem podtrzymania polskiej tożsamości. Zwłaszcza bieżący, bardzo trudny rok pokazuje, jak ważne dla Polaków na Wschodzie są instytucje oświatowe. Mimo braku obiecanego wsparcia ze strony władz samorządowych Litwy zdecydowaliśmy się samodzielnie kontynuować najpotrzebniejsze remonty szkół i przedszkoli polskich. Znane kłopoty Łotwy nie mogą mieć wpływu na naszą decyzję budowy szkoły w Jevkapilsie (Jakubowo), która zamknie cały system oświaty polskiej w tym kraju. Oceniając generalnie strategię działań polskich wobec Polaków na Kresach, uważam osobiście, że nadchodzą ważne zmiany. Ponieważ nic nie wskazuje na to, że wielkość środków przeznaczonych na naszą działalność w najbliższych latach wzrośnie, powinniśmy się zastanowić nad zespoleniem sił i środków w pracy z młodymi liderami polskimi i polonijnymi, choćby nawet kosztem kultywowania tradycji, folkloru i wydarzeń artystycznych. Ale to temat na inną, długą dyskusję.
[b]Piotr Kościński – Proponuję, byśmy przyjrzeli się Polakom w Kazachstanie. Sprowadzenie przynajmniej części z nich do Polski niespecjalnie się powiodło. Co można zrobić dla tych, którzy w Kazachstanie pozostali?[/b]
Marek Borowski – W ich sprawie zrobiliśmy mało i nie najlepiej. Gdy ustawa repatriacyjna wchodziła w życie, powstała baza „Rodak” i zaczęły się zapisy na przyjazd do Polski, spodziewano się 10 tysięcy ludzi. Spójrzmy na tło historyczne: w 1957 r. po układzie z ZSRR sprowadziliśmy około 270 tysięcy Polaków. Niemcy w latach 1990 – 1999 sprowadziły około miliona osób. Mija dziesiąta rocznica wejścia w życie ustawy – sprowadziliśmy około 6 tysięcy, przy czym na oficjalne zaproszenia – 2 tysiące. Wciąż czeka tysiąc rodzin, reszta się zniechęciła, siedzą osowiali i wylewają swoje żale. Do Polski miały zapraszać ich gminy, miały na to otrzymywać środki z budżetu państwa. Z początku było trochę entuzjazmu, a potem coraz mniej. W 2008 roku pojawiło się 18 zaproszeń. Ten tysiąc rodzin będzie musiał czekać dziesięć lat...
Michał Dworczyk – Przykład repatriacji Polaków z Kazachstanu pokazuje, że państwo polskie nie umiało właściwie zadziałać. Ustawa repatriacyjna okazała się kompromitacją. Trzeba ją było zmienić już po dwóch – trzech latach, ale tego nie zrobiono. To jest przygnębiające.
Paweł Kowal – Jednak trzeba jakoś uczciwie zamknąć sprawę repatriacji w stosunku do tych, którzy się zgłosili – tu chyba nie obejdzie się bez nowelizacji ustawy. W tym samym akcie prawnym należałoby zaproponować jakiś nowy, skuteczniejszy program repatriacyjny dla tych, którzy jeszcze zostali, ale chcą wrócić. Bardzo ważna rzecz dla tych, którzy zostają w Kazachstanie – powinien zostać uruchomiony całościowy nowy program „Polacy w Kazachstanie”, który skierowany byłby przede wszystkim do dwóch grup: starszych – tu pomoc socjalna i zapewnienie możliwości kontaktu z Polską, także czasowych przyjazdów, młodszych – podjęcie wspólnie z Kościołem akcji pomagania młodym Polakom w rozpoczęciu studiów w najważniejszych szkołach w Kazachstanie, przede wszystkim w Astanie, a także pomoc dla polskich organizacji, do których należą młodzi Polacy (ich potomkowie). Chodzi o to, by w miarę krótkim czasie wspomóc zasilenie kształtującej się nowej elity Kazachstanu w przedstawicieli polskiego środowiska.