W pierwszej rundzie Grecja przegrała z Koreą Południową, a Nigeria z Argentyną. Pojedynek przegranych był dla nich ostatnią szansą na pozostanie w turnieju. Nigeryjczycy wydawali się mieć lepszą sytuację. Oni z Argentyną grali przez wiele minut całkiem nieźle, a Grecy niemal się poddali Koreańczykom, nie pokazując ani formy, ani nawet ochoty.
Kiedy więc Kalu Uche już po kwadransie gry zdobył prowadzenie z rzutu wolnego, wiara w zwycięstwo Afrykanów jeszcze wzrosła. Wtedy stało się jednak coś, co rzadko się zdarza na poważnych turniejach. W przepychance o piłkę przy linii bocznej pomocnik Sani Kaita kopnął obrońcę Vassilisa Torosidisa i sędzia natychmiast pokazał mu czerwoną kartkę. Do tej sytuacji doszło w 33. minucie.
Trener Greków Otto Rehhagel niemal natychmiast zmienił ustawienie i sposób gry na bardziej ofensywny. Wprowadził na boisko Georgiosa Samarasa z Celticu Glasgow i od tej pory Grecy przejęli inicjatywę. W ciągu kilku minut, przy całkowitej bierności Nigeryjczyków, przeprowadzili kilka groźnych akcji i po strzale Dimitrisa Salpingidisa wyrównali.
Był to pierwszy gol Greków w ich piątym meczu w historii mundiali, czyli po 404 minutach gry.
Przerwa i rozmowy trenera Larsa Lagerbacka w szatni Nigerii niczego nie zmieniły. Przewaga cały czas należała do doświadczonych Greków, którzy widząc słabość, załamanie i kompletny chaos w szeregach przeciwnika, wykorzystywali każdy jego błąd. Drugi gol, strzelony przez Torosidisa, był świadectwem tej przewagi. Bramkarz Nigerii, najlepszy w ich zespole, Vincent Enyeama nie był w stanie utrzymać w rękach piłki Jabulani, krytykowanej przez wszystkich bramkarzy na mundialu.