Podział jest prosty: jedyną instytucją, która zarobi na finałach mistrzostw świata, będzie FIFA. RPA jako państwo, a zwłaszcza zwykli mieszkańcy kraju, straci, i to nie tylko złudzenia co do jakości własnej reprezentacji.
O tym, jak bardzo FIFA dba, żeby nawet jeden dolar nie dostał się w niepowołane ręce, świadczy zupełnie groteskowe przesłuchanie, któremu poddanych zostało 30 Holenderek ubranych w pomarańczowe spódniczki mini. Spódniczki służyły ponoć do nielegalnej reklamy browaru. Miejscowa linia lotnicza musiała się wycofać z akcji promocyjnej w bardzo zawoalowany sposób nawiązującej do mistrzostw.
[srodtytul] 26 strajków [/srodtytul]
Nielegalna reklama jest w RPA przestępstwem i w zasadzie FIFA ma pełne prawo ścigać kobiety w minispódniczkach, linie lotnicze nadmiernie demonstrujące barwy flagi RPA, a nawet użytkowników wuwuzeli pomalowanych w podejrzane kolory. Zakazane przez prawo jest również “przesyłanie obrazu, opisu, rezultatu jakiegokolwiek wydarzenia” do sieci, np. wymiana informacji czy zdjęć z mundialu na Facebooku. Te wszystkie przepisy wymusza organizacja, która jeszcze zanim rozpoczęła się impreza, zarobiła na sprzedaży praw do transmisji i reklamy 3,2 miliarda dolarów. Koszty poniesione przez FIFA ocenia się na ok. 1,2 miliarda dolarów, co oznacza, że na koniec imprezy firma zanotuje zysk w wysokości 2 miliardów.
Dla porównania: koszty poniesione przez rząd RPA na modernizację infrastruktury drogowej i budowę nowych stadionów wynoszą ok. 5 miliardów dolarów (niektóre źródła przewidują, że ostateczny koszt imprezy przekroczy nawet 8 miliardów). To wszystko odbywa się w kraju, w którym bezrobocie sięga 46 procent, a 40 procent ludzi żyje za 2 dolary dziennie.