Grzegorz Napieralski – mogą być wcześniejsze wybory

Premier może się obawiać, że czas do wyborów będzie dla niego zbyt kosztowny - mówi szef SLD Grzegorz Napieralski

Publikacja: 16.12.2010 21:13

Grzegorz Napieralski – mogą być wcześniejsze wybory

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

[b]Wierzy pan w zapewnienia Donalda Tuska, że wybory parlamentarne odbędą się jesienią?[/b]

Grzegorz Napieralski, szef SLD: Premierowi powinno się wierzyć, ale tu mam wiele wątpliwości, czy to są prawdziwe zapewnienia. I czy są realne. Z wnętrza PO dochodzi coraz więcej informacji, i nie tylko stamtąd, że wybory mogą być przyspieszone i że odbędą się wiosną.

[b]Co to za informacje?[/b]

Dotyczą właśnie skrócenia kadencji i w ogóle strategii PO. Platforma analizuje, co się dzieje wokół niej oraz w kraju, i wyciąga z tego wnioski. PO startowała w wyborach samorządowych, rok wcześniej w wyborach europejskich – wyborów prezydenckich tu nie będziemy porównywać, bo zawsze mają inny charakter – i widać bardzo jasno, że ta partia straciła w ciągu roku 10 proc. poparcia. Porównuję wyniki w wyborach do Parlamentu Europejskiego i do sejmików wojewódzkich. To bardzo duży spadek. Co więcej, analitycy PO widzą, że partia ciesząca się rzekomo wielką popularnością przegrywa w wielkich miastach: Poznań, Wrocław, Kraków, Szczecin – mimo że w tym ostatnim mieście ocena urzędującego prezydenta była bardzo zła.

[b]Poparcie dla PiS, SLD ma raczej powolny przyrost, a PSL nie będzie się liczyło w wyborach parlamentarnych. Jakoś nikt nie przejmuje wyborców Platformy.[/b]

Kiedy SLD osiągnęło swój sukces 41 proc. (w 2001 r. – red.), to potem zaczął się powolny spadek notowań. Pierwszym symptomem było to, że przegraliśmy prezydentów w dużych miastach. I wtedy mieliśmy spadek, ale nie było od razu automatycznego wzrostu poparcia dla PO i PiS. To powolny proces. Dziś wyborca, który odchodzi od PO, czeka i poszukuje alternatywy. Nie jest jeszcze aktywnym wyborcą. Platforma to widzi i może przyspieszyć wybory.

[b]Te sygnały z PO nie są blefem? Dla zmylenia przeciwnika.[/b]

Jak miałyby zmylić? Mnie te sygnały bardziej mobilizują, niż uspokajają. Przyspieszamy przez to wiele prac, bardziej się angażujemy.

[b]O przyspieszonych wyborach mówią poważni ludzie?[/b]

Tak. To sygnały z poważnych źródeł.

[b]Jak wygląda ta przedwyborcza mobilizacja w SLD? Temu ma służyć powołanie sztabu wyborczego już w styczniu?[/b]

Sytuacja w kraju jest taka, że tak czy owak przyspieszylibyśmy nasze działania. Tym bardziej że dziś jesteśmy trzecią siłą polityczną. Z tego miejsca trzeba dłużej biec, aby wygrać. Stąd potrzeba szybszych przygotowań.

[b]Co to znaczy? Sytuacja w kraju? Gospodarka?[/b]

Tak. Finanse publiczne, gospodarka, budżet. My jako opozycja nie mamy wiedzy, którą ma rząd. Możemy się tylko domyślać, bo rząd skrupulatnie ukrywa wiele informacji. Nawet spotkanie Klubu SLD z panią minister Jolantą Fedak nic nie przyniosło. Nie dowiedzieliśmy się, jakie są decyzje rządu w sprawie emerytur, czy jest jakiś pomysł na naprawę finansów publicznych.

Wiemy, co będzie się działo. Podwyżka VAT będzie wyciągała pieniądze z portfeli podatników. Ta podwyżka będzie odczuwalna za jakiś czas. To było sprytne zagranie Donalda Tuska. Gdyby podwyższył nam podatki osobiste, od razu byśmy to sobie obliczyli. A VAT to bomba z opóźnionym zapłonem. Od nowego roku zacznie się wzrost cen. Zdrożeje paliwo, więc droższy będzie transport. Droższa będzie energia, więc wzrosną czynsze. W tym czasie nie wzrosną pensje. Więc ludzie coraz częściej będą musieli wybierać: np. kupić ubranie czy jedzenie. Wiem, że to brzmi brutalnie, ale tak będzie.

[b]Minister finansów mówi, że mamy doskonały wzrost PKB.[/b]

Minister Jacek Rostowski zawsze mówił ciekawe rzeczy, szczególnie przed wyborami. Przypomnę debatę, gdy dwa lata temu SLD sugerował zmiany w budżecie i zwiększenie deficytu. Proponowaliśmy rozwiązania, dzięki którym byłoby na rynku więcej pieniędzy. Miały iść na inwestycje drogowe, infrastrukturalne itp., co pozwoliłoby lepiej wykorzystać środki unijne. Wtedy Rostowski mówił, że jesteśmy nieodpowiedzialni i że chcemy bezmyślnie zadłużać państwo. Zapewniał, że sytuacja jest stabilna, więc nie będzie nowelizacji budżetu. Przed wyborami do PE miały być uratowane stocznie, znalazł się znakomity inwestor, a budżet miał się świetnie. A co się stało zaraz po wyborach? Otóż minister Rostowski przyszedł i powiedział, że trzeba nowelizować budżet, bo brakuje nam kilkudziesięciu miliardów złotych. Trzeba zrobić program dla stoczni, bo nie ma już inwestora. Dziś już nie wierzę w zapewnienia premiera i ministra finansów, bo obaj już o wszystkim nas zapewniali.

Zresztą proszę zwrócić uwagę, że historia powtórzyła się przed wyborami prezydenckimi. Słyszeliśmy wtedy zapewnienia Rostowskiego, że jesteśmy zieloną wyspą. Po czym po wyborach i wygranej Bronisława Komorowskiego premier rozkłada ręce i mówi, że nie jesteśmy zieloną wyspą i że mamy wielki problem, bo zaraz dojdziemy do niebezpiecznej granicy 55 proc. zadłużenia, więc trzeba podnieść VAT.

Zatem które wypowiedzi są prawdziwe? Chyba tylko te po wyborach. Żadne z zapewnień ministra finansów nie jest już dla mnie wiarygodne.

[b] Łącznie z tym, że zwycięsko wyszliśmy z kryzysu? Tak kilka dni temu Jacek Rostowski mówił w Sejmie.[/b]

Kto wyszedł? Polska? Skoro mamy gigantyczny problem z emeryturami i mamy największy dług? Gratuluję ministrowi dobrego samopoczucia. Przypomnę, że podwyżka VAT ograniczy popyt wewnętrzny.

Obawiam się, że Polacy będą mniej kupować ze strachu, że im nie starczy do pierwszego. Tak w ogóle, to wielu i tak nie starczy. Będzie mniejsza konsumpcja, więc mniej ściągniętych podatków, spadnie popyt, zakłady pracy przestaną produkować, ludzie stracą pracę.

[b]I co? Będzie jak w Grecji?[/b]

Możliwe. Na Grecję trzeba spojrzeć nie tylko przez pryzmat złej polityki tamtejszego rządu. Przypomnę, że nie jest to wina obecnego rządu lewicowego premiera Papandreu, tylko poprzedniego prawicowego. Oprócz błędnych decyzji rządu była kreatywna księgowość.

Pytanie, czy to samo nie dzieje się w Polsce. Minister finansów chce włączyć do sektora finansów publicznych pieniądze Lasów Państwowych. Księgowo może to się zbilansuje, ale realnie nie. Premier Tusk powiedział, że nie startuje w wyborach prezydenckich, bo miał przygotować plan konsolidacji i naprawy finansów publicznych. Gdzie jest ten plan, oprócz podwyżki VAT? Rozmawiałem z premierem Papandreu i on zwrócił uwagę na ważną rzecz: nie może być tak, że za kryzys płacą ci, którzy go nie spowodowali, czyli społeczeństwo. U nas podniesiono VAT, ale nie opodatkowano instytucji finansowych. Musi być sprawiedliwie, więc chociaż symbolicznie opodatkujmy banki.

[b]Czy pokusa bycia premierem w czasie prezydencji nie powstrzyma Tuska przed ogłoszeniem wcześniejszych wyborów?[/b]

Gdy Tusk planował wybory w październiku, to widzieliśmy, że chodzi mu o przeprowadzenie wyrafinowanej i profesjonalnej kampanii wyborczej. Wiadomo, że Polacy lubią Unię, lubią, gdy przyjeżdżają do nas zachodni przywódcy – prezydent Francji, brytyjski premier lub inni. Tusk chciał to wykorzystać. Pokazać uściski na tle flag, a to z panią kanclerz, a to z którymś z premierów. Zresztą napisaliśmy interpelację o wydatki budżetowe związane z prezydencją, bo mieliśmy obawy, że za pieniądze na tzw. promocję naszej prezydencji Platforma poprowadzi swoją kampanię wyborczą. Ten zarzut wobec PO jest nadal aktualny. Tym bardziej że prosimy o rzetelną debatę z premierem na temat prezydencji, jej priorytetów, naszej obecności w UE, ale nie możemy się jej doczekać. Tak samo nie ma żadnej debaty z ministrem spraw zagranicznych. Nie ma chyba w Europie drugiego rządu, który przygotowując się do prezydencji tak traktował swój parlament. Z drugiej strony pamiętajmy o kwestiach ekonomicznych. I to wszędzie. Popatrzmy, jaki horror dotknął ludzi korzystających z PKP. To skutek braku decyzji i zarządzania w tym sektorze.

Premier może obawiać się jednej rzeczy: że czas do wyborów może być dla niego zbyt kosztowny. Wtedy będzie musiał przyspieszyć i uciec do przodu. A teraz jedyną konsekwencją będzie to, że ludzie odpowiedzialni za bałagan na kolei zarobią nie 180 tys. zł, a 150 tys.

[b]Tusk będzie za rok premierem?[/b]

Polska polityka pokazuje, że wszystko może się zdarzyć. W 1993 r. SLD miał nie wejść do Sejmu, a wygrał wybory. W 2005 r. Jan Rokita miał zostać premierem. W 2007 r. według sondaży miał wygrać PiS.

[b]Tusk nie ma już zagwarantowanej reelekcji?[/b]

Jeszcze rok temu mógł czuć się pewnie. Dzisiaj ma coraz trudniejszą i groźniejszą sytuację. Postaram się, aby w przyszłym roku Tusk miał z kim przegrać

[b]Wierzy pan w zapewnienia Donalda Tuska, że wybory parlamentarne odbędą się jesienią?[/b]

Grzegorz Napieralski, szef SLD: Premierowi powinno się wierzyć, ale tu mam wiele wątpliwości, czy to są prawdziwe zapewnienia. I czy są realne. Z wnętrza PO dochodzi coraz więcej informacji, i nie tylko stamtąd, że wybory mogą być przyspieszone i że odbędą się wiosną.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!