Wśród poznańskich działaczy PO zrodził się pomysł, by zaproponować Dzikowskiemu miejsce na liście do Senatu. – Słyszałem o tym, ale nie sądzę, by to był realny projekt – przyznaje europoseł Filip Karczmarek, szef Platformy w Poznaniu. – Najpierw na taką propozycję musiałby się zgodzić sam Waldy Dzikowski, a nie sądzę, by tak się stało. Zresztą nie widzę powodu, dla którego miałoby go zabraknąć na liście do Sejmu – dodaje.
Dziś po południu obradował zarząd regionu ugrupowania. O ewentualnym zepchnięciu Dzikowskiego na listę senacką nie było mowy. Członkowie zarządu ustalili jednak, że poznańską jedynką będzie przewodniczący regionu Rafał Grupiński. W Kaliszu, gdzie startował poprzednio jego miejsce na szczycie listy zajmie senator Mariusz Witczak, zaś w Pile liderem będzie Adam Szejnfeld. Nie wiadomo jeszcze, kto wystartuje z pierwszego miejsca w Koninie.
Tymczasem Dzikowski nadal wierzy, że ostatecznie to on otworzy listę w Poznaniu. Tak było w poprzednich wyborach. Wówczas uzyskał przeszło 110 tysięcy głosów i zdobył szósty wynik w kraju. Do poznańskiej listy PO do Sejmu weszło ostatecznie siedmiu posłów. – Zwycięskiej drużyny się nie zmienia. Liczę na rozsądek zarządu krajowego, który zatwierdza liderów list – mówi Dzikowski i zapowiada, że będzie walczył o jedynkę. – Nie dla siebie. Dla dobra Poznania – zastrzega.
Waldy Dzikowski przez lata był przewodniczącym PO w Wielkopolsce. W ubiegłym roku walkę o prymat przegrał jednak z Rafałem Grupińskim. Jeszcze przed partyjnymi wyborami w ugrupowaniu dochodziło do ostrych spięć. Dziś zarówno Dzikowski, jak i Grupiński są wiceprzewodniczącymi sejmowego klubu PO.