Rok po mundialu w RPA: duma i niedosyt

Mija rok od mistrzostw w RPA. Zostało po nich wiele – niedosyt też. Tak będzie z naszym Euro?

Aktualizacja: 21.06.2011 12:15 Publikacja: 21.06.2011 02:31

Stadion Soccer City, na którym rozegrano m.in. finał i mecz otwarcia

Stadion Soccer City, na którym rozegrano m.in. finał i mecz otwarcia

Foto: AFP

Mundial? Był tu taki. Była świetna zabawa, miejscowi pokazali, że potrafią, a potem wrócili do pracy. Ci, którzy pracę mają, bo 40 procent nie ma, tak jak i nie miało przed mundialem.

Nie jest też w RPA ani bardziej, ani mniej bezpiecznie, niż było. W turystyce ani się nie pogorszyło, ani nie poprawiło. Lidze piłkarskiej kibiców nie przybyło i nie ubyło – a mogło ubyć, bo ceny biletów wzrosły po mundialu dwukrotnie. Gospodarka się rozwija, ale mistrzostwa dodały do PKB za 2010 rok ledwie – szacunki się różnią – od 0,2 do 0,4 procent.

– Mamy piękne wspomnienia, jesteśmy dumni, że tak nam się to udało zorganizować. Ale jeśli chodzi o biznes, to spodziewaliśmy się czegoś innego. Zwłaszcza gdy czytaliśmy dane z Pekinu, że po igrzyskach zainteresowanie turystów Chinami wzrosło o 30 procent – mówi „Rz" Zbigniew Skrzypczak, Polak mieszkający w RPA od blisko 30 lat, właściciel firmy organizującej wyprawy po Afryce.

W RPA wyczekiwali tego mundialu z takimi emocjami jak my Euro 2012. Pierwszy raz wielki turniej zaglądał w tamte okolice, przygotowaniom towarzyszył ciągły lament, że się nie uda, a jednocześnie marzenia, że każdy zarobi, reprezentacja wyjdzie z grupy i w ogóle już wszystko będzie inaczej.

A było normalnie: udało się wszystko postawić na czas, drużyna gospodarzy nie wyszła z grupy, zarobili przede wszystkim ci, którzy byli blisko FIFA. Za miliardy wydane na infrastrukturę RPA dostała tyle, ile można się spodziewać, organizując mistrzostwa z FIFA albo UEFA. Tyle że UEFA w Polsce i na Ukrainie od początku stawia sprawę jasno: wasza jest tylko scena i okazja do zareklamowania się. Nasze – przedstawienie i większość zysków.

Polsce i Ukrainie UEFA mówi jasno: wasza jest scena i okazja do reklamy, nasze – przedstawienie i większość zysku

FIFA zapowiadała, że odmieni Afrykę, nazwała to spłacaniem długu, który futbol ma wobec tego kontynentu. A potem najważniejsze kontrakty zawierała z firmami z Europy i Azji,  dla Afryki zostawiła zaś akcje charytatywne, zresztą w śmiesznej skali, jeśli się je zestawi z zyskami z turnieju. I dlatego szef FIFA Sepp Blatter był tu przed mundialem noszony na rękach, a gdy w dniu finału wyszedł na murawę, czekały na niego już tylko gwizdy. Miał być dobrym wujkiem, a okazał się męczącą ciotką, która  pouczała, jak zarabiać na mundialu wolno, a jak nie, i nie chciała się dzielić.

Zostało po mistrzostwach niemało. Rozbudowana sieć dróg, które i tak kiedyś musiałyby być zbudowane, a mundial był idealną okazją, by przyspieszyć harmonogram. Gautrein, pierwszy superszybki pociąg na kontynencie, też by w końcu ruszył, ale  jeździ już od roku. Są nowe terminale lotnisk, udało się wreszcie zorganizować przyzwoitą komunikację miejską w Kapsztadzie i Johannesburgu. I te szybkie autobusy nadal jeżdżą, już nawet taksówkarze się z tym pogodzili i przestali grozić blokowaniem ulic.

Zostały też piękne stadiony postawione blisko centrów miast. Zdecydowanie za rzadko dziś wykorzystywane, choć też nieopustoszałe. Na Soccer City w Soweto, gdzie były mecz otwarcia i finał, trybuny zapełniały się ostatnio, gdy Kaizer Chiefs i Orlando Pirates grali derbowy mecz, a U2 koncert.

W Durbanie zawsze jest kolejka przed Stadionem im. Mosesa Mabhidy, ale nie na trybuny, tylko do kolejki przejeżdżającej po dachu, z widokiem na Ocean Indyjski i miasto. Tłumy w środku też się udaje od czasu do czasu zebrać – były na lokalnych eliminacjach „Idola", na meczu krykieta. Ale krykieciści nie będą tu wpadać częściej, bo skarżą się, że mają za mało miejsca. Sharks, drużyna rugby, narzekają, że za mało jest ekskluzywnych lóż, i wolą zarabiać na leżącym po drugiej stronie szosy starym stadionie. W lipcu Durban będzie w centrum uwagi: gości sesję MKOl i wybory gospodarza igrzysk zimowych 2018. Ale z planu walki o igrzyska letnie 2020 roku, ogłoszonego rok temu, już się wycofuje.

Jeszcze większy problem ze stadionem ma Kapsztad: tu też nie ma drużyny, którą stać by było na wynajmowanie obiektu na stałe, a koszty utrzymania są wyższe niż w Durbanie.

Żadnej rocznicowej fety 11 czerwca (dzień meczu otwarcia) nie było, kraj żyje już innymi mistrzostwami świata – w rugby. Będą we wrześniu i październiku w Nowej Zelandii, RPA broni tytułu. – Rok temu wszyscy wkładali koszulki piłkarskie, choć Bafana Bafana to drużyna czarnych. A teraz wszyscy noszą stroje Springboków, choć to zespół białych – mówi Zbigniew Skrzypczak. – I to jest coś, co nam się przy okazji mundialu udało najbardziej.

Mundial? Był tu taki. Była świetna zabawa, miejscowi pokazali, że potrafią, a potem wrócili do pracy. Ci, którzy pracę mają, bo 40 procent nie ma, tak jak i nie miało przed mundialem.

Nie jest też w RPA ani bardziej, ani mniej bezpiecznie, niż było. W turystyce ani się nie pogorszyło, ani nie poprawiło. Lidze piłkarskiej kibiców nie przybyło i nie ubyło – a mogło ubyć, bo ceny biletów wzrosły po mundialu dwukrotnie. Gospodarka się rozwija, ale mistrzostwa dodały do PKB za 2010 rok ledwie – szacunki się różnią – od 0,2 do 0,4 procent.

Pozostało 87% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!