6 lipca dwóch biegłych psychiatrów ma zbadać Jarosława Kaczyńskiego i wydać opinię, czy może jako oskarżony uczestniczyć w procesie karnym. Wytoczył go prezesowi PiS Janusz Kaczmarek, były szef MSWiA, za nazwanie go „agentem śpiochem". Procesu od czterech lat nie można zacząć.
Wczoraj w Klubie PiS – bez udziału prezesa – gorąco dyskutowano, czy powinien on pójść na badania. – Większość była za tym, by Kaczyński się nie stawił. Ale decyzję ostateczną podejmie on sam – opowiada „Rz" uczestnik spotkania.
– Ja na miejscu prezesa rozważałbym zbojkotowanie tej skandalicznej decyzji sędziego – mówi Jarosław Zieliński, poseł PiS. Działacze partii boją się, że psychiatrzy mogą zdecydować, iż to badanie nie wystarczy, i wysłać go na badania w szpitalu. Nawet kilkutygodniowe.
Zgodnie z prawem na oskarżonego nie można nałożyć kary pieniężnej, by zmusić go do stawienia się na badanie. – Jeśli będzie się uchylał, sąd może zarządzić jego zatrzymanie i doprowadzenie na badania – mówi Anna Adamska-Gallant ze Stowarzyszenia Sędziów Iustitia.
Adam Hofman, rzecznik Klubu PiS, twierdzi, że posła Kaczyńskiego policja nie może zatrzymać: – Według mnie nie stawi się na badania, ale nie może zostać zatrzymany przez policję, bo w tym zakresie chroni go immunitet. Zgodę na zatrzymanie musiałby wydać Sejm, a tu zgody nie będzie.