Reklama

Mecenas: nie sprzedawać  tupolewa

Pełnomocnik Kaczyńskiego chce, by prokuratura wpłynęła na MON i wstrzymała sprzedaż Tu-154M

Publikacja: 04.09.2011 21:07

Mecenas: nie sprzedawać  tupolewa

Foto: ROL

10 kwietnia ubiegłego roku pod Smoleńskiem rozbił się Tu-154M o numerze bocznym 101. Teraz, jak pisała "Rz", MON za pośrednictwem Agencji Mienia Wojskowego chce sprzedać drugą tego typu maszynę – oznaczoną 102. Ten pomysł nie podoba się mecenasowi Piotrowi Pszczółkowskiemu, który w śledztwie dotyczącym katastrofy reprezentuje prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Prawnik chce, by do czasu zakończenia postępowania maszyna nie została sprzedana. Napisał do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, by zwróciła się w tej sprawie do MON. Wniosek wysłał pocztą. Śledczy jeszcze się do niego nie ustosunkowali.

Zdaniem Pszczółkowskiego tupolew nie powinien zostać sprzedany, bo jest potrzebny w śledztwie. Chodzi m.in. o sprawę ewentualnego oblotu.

Jedyny w Polsce tupolew 154M był już poddany oblotowi w czasie prac komisji Jerzego Millera. Pełnomocnik Kaczyńskiego uważa jednak, że powinni tego dokonać niezależni biegli powołani przez prokuraturę. A korzystanie przez nich "jedynie z opracowań dokonanych uprzednio przez komisję byłoby niczym nieuzasadnionym odstępstwem od zasady bezpośredniości" – napisał we wniosku. Zwraca uwagę, że eksperci powołani przez prokuraturę mają inne zadania niż członkowie komisji Millera, która prowadziła postępowanie administracyjne, a nie karne.

Gdyby jednak decyzja o transakcji zapadła, mecenas dopomina się, by w umowie zawarto klauzulę pozwalającą biegłym również po jej przeprowadzeniu dokonywać badań i eksperymentów procesowych.

Reklama
Reklama

W piśmie do śledczych podaje też inny powód swojego wniosku: "Do czasu sprowadzenia dowodu rzeczowego – samolotu TU 154 nr 101 na teren Polski przetrzymywanego na terenie Federacji Rosyjskiej istnieje uzasadniona potrzeba zabezpieczenia bliźniaczego TU 154 o nr 102 jako materiału do wszelkich innych badań technicznych i eksperymentów procesowych" – stwierdza.

Jak dodaje, może dojść do sytuacji, że po rozformowaniu  36. specpułku, do którego należał tupolew, nie będzie osób, które mogłyby go pilotować. – Pułk ma przestać istnieć do końca grudnia. Dobrze, by zanim do tego dojdzie, biegli mieli możliwość przeprowadzenia dowodów – zaznacza.

– Jeśli prokuratura zwróci się do nas z takim wnioskiem, to oczywiście go uwzględnimy – mówi "Rz" rzecznik MON Jacek Sońta. – Na razie taki wniosek jednak nie wpłynął, więc trwają czynności związane ze sprzedażą sprzętu po rozformowywanym 36. specpułku.

Zdaniem Edmunda Klicha, byłego akredytowanego przy MAK, raczej nie są potrzebne jakieś dodatkowe eksperymenty. – Nie mogę jednak tego wykluczyć – dodaje. – Bo prokuratura rządzi się innymi prawami niż komisja. Warto też przypomnieć, że w Wielkiej Brytanii sąd nakazał jeszcze przez rok przechowywanie wraku samolotu, który uległ katastrofie na skutek zamachu pod Lockerbie.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama