Gigantyczne powodzie wywołane monsunowymi deszczami zalały dwie trzecie prowincji Tajlandii. Życie straciło już blisko 400 osób, a milionom żywioł zabrał dach nad głową. Kataklizm do tej pory oszczędził jednak większą część liczącej 12 milionów mieszkańców stolicy.
Zobacz galerię zdjęć z zalanego miasta
Bangkok przetrwał kulminacyjną falę powodziową, choć pod wodą znalazły się jego przedmieścia. Ich ludność protestuje i oskarża władze, że te poświęcają ich domy na rzecz centrum miasta i jego dzielnic przemysłowych.
Mieszkańcy jednej z północnych dzielnic miasta zażądali otwarcia bramy śluzowej, by nagromadzona na ulicach woda mogła opaść. Premier zdecydowała, że śluza zostanie otwarta, ale tylko o metr.
Władze metropolii ostrzegają, że jeśli pozostałe bramy na północy nie pozostaną zamknięte, powódź może dotrzeć do wciąż suchego centrum oraz znajdujących się w mieście fabryk. – Bangkok jest sercem. Możesz odciąć rękę, ale serce musisz zachować, bo jeśli ono przestanie bić, razem z nim umrze wszystko – oświadczyły władze.