Roman Abramowicz jest właścicielem Chelsea i inwestuje w futbol rosyjski (CSKA Moskwa). Aliszer Usmanow kontroluje kopalnie rud żelaza i zakłady metalurgiczne, ale lubi sport i ma słabość do kultury. Po śmierci wybitnego wiolonczelisty Mścisława Roztropowicza kupił za blisko 40 mln euro jego kolekcję dzieł sztuki. Ale co to dla niego, skoro ma już prawie 30 procent akcji Arsenalu Londyn wartych około 70 mln funtów. Sulejman Kerimow kupił klub Anży Machaczkała w Dagestanie, do którego sprowadził Roberta Carlosa i Samuela Eto'o. Płaci im po około 10 mln dolarów rocznie, bo na ropie zarabia wielokrotność takiej kwoty. Aleksander Gajdamak kupił sobie dla zabawy Portsmouth. Dba o tradycje rodzinne, bo jego ojciec był właścicielem Beitaru Jerozolima. Leonid Fiedun, prezes Łukoilu, stoi na czele Spartaka Moskwa. Prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow, niegdyś bezwzględny terrorysta, jest prezesem klubu Terek Grozny. Większość tych osób utrzymuje dobre stosunki z Kremlem. Dziwne to towarzystwo, ale taka jest Rosja. Z reklamą Gazpromu grają piłkarze Schalke 04, zdobywcy Pucharu Niemiec i Zenit Sankt Petersburg. Dziś na rynku futbolowym Rosjanie są cenionymi, bo płacącymi dobrze partnerami. I trudno się dziwić, że wygrali walkę o prawo organizacji mistrzostw świata w roku 2018, pokonując m.in. Anglię, Holandię z Belgią i Hiszpanię z Portugalią. Tradycje nie mają dziś takiej wartości jak pieniądze.
Rosyjskie (no, może nie dosłownie) pieniądze, zarabiane przez oligarchów na całym świecie powodują, że rosyjski rynek stał się dla piłkarzy i trenerów z całego świata bardzo atrakcyjny. Grający przed laty w Spartaku bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Kowalewski otrzymał od właściciela klubu w nagrodę za dobre występy samochód Hummer. Kiedy wjechał nim do klubowego garażu, zobaczył, że stoi już tam kilka takich i wiele lepszych. A na ulicach Moskwy Hummer nie robi już na nikim wrażenia. Kowalewski nie był najjaśniejszą gwiazdą ligi rosyjskiej. Opłaca się tam nawet grać Brazylijczykom i Afrykanom narzekającym na klimat i rasistów, ale zarabiającym pieniądze, jakie rekompensują wszelkie problemy i stresy. CSKA Moskwa zdobył w roku 2005 Puchar UEFA, mając na ławce trenerskiej byłego reprezentanta ZSRR Walerija Gazzajewa. Ale przed nim pracował tam współtwórca sukcesów FC Porto (z Józefem Młynarczykiem) Artur Jorge, a po nim sławny Brazylijczyk Zico i Hiszpan Juande Ramos. Po sukcesie piłkarze CSKA zostali przyjęci na Kremlu przez prezydenta Władimira Putina. Zenit Sankt Petersburg, finansowany przez Gazprom, też wywalczył Puchar UEFA w roku 2008. Jego trenerem był wtedy Holender Dick Advocaat. Dziś jest trenerem reprezentacji, a jego miejsce w Sankt Petersburgu zajął znany włoski szkoleniowiec Luciano Spalletti. W roku ubiegłym Zenit zdobył mistrzostwo Rosji, ostatnie w systemie rozgrywek w cyklu roku kalendarzowego wiosna – jesień. Od tego roku Rosjanie przeszli na system jesień – wiosna, obowiązujący w całej Europie. To jeden z wielu przykładów zbliżania się do Zachodu.
64-letni Dick Advocaat jest jednym z najbardziej rozchwytywanych trenerów świata. Prowadził pięć różnych reprezentacji narodowych. Po odejściu z Zenitu w roku 2009 niemal natychmiast został zatrudniony przez federację Belgii, której początkowo nie przeszkadzało, że trener łączy pracę selekcjonera z obowiązkami w holenderskim AZ Alkmaar. Długo to jednak nie trwało. Szefem „sbornej" został w roku 2010. Zajął miejsce swojego przyjaciela Guusa Hiddinka, który już wtedy zarabiał w Chelsea, a potem znalazł równie dobre miejsce pracy z reprezentacją Turcji. Mimo że przegrał z nią baraże o Euro 2012, finansowo nie stracił. Został trenerem w Anży Machaczkała. Advocaat ma swojego stałego zaufanego asystenta, z którym zmienia kolejne miejsca pracy. To również Holender, 66-letni Bert van Lingen, pełniący funkcję dyrektora technicznego federacji, ale siadający obok Advocaata na ławce trenerskiej. Rosjanie całkiem zresztą postawili na holenderską myśl szkoleniową. Trenerem kobiecej reprezentacji Rosji była do lata bieżącego roku Holenderka Vera Pauw, prowadząca wcześniej drużyny narodowe Holandii i Szkocji. Zastąpił ją trener z Francji.
Reprezentacja Rosji bierze udział w większości turniejów finałowych mistrzostw świata i Europy. Na ostatnim Euro, w Austrii i Szwajcarii, dotarła do półfinału i dopiero na tym poziomie została wyeliminowana przez Hiszpanię. Rosjanie porwali wtedy publiczność bardzo ładną, szybką i ofensywną grą, preferowanym przez Hiddinka ustawieniem 4-3-3. Z prawej strony ataku grał Iwan Sajenko (Norymberga), na środku Roman Pawliuczenko (Spartak Moskwa), a z lewej Andriej Arszawin (Zenit), który zresztą biegał po całym boisku, tam, gdzie akurat mu się podobało, co akurat wychodziło drużynie na dobre. W kadrze Rosji tylko jeden zawodnik (Sajenko) grał za granicą. 22 pozostałych pracowało w klubach rosyjskich, zwłaszcza Moskwy i Sankt Petersburga, wystawiając najlepsze świadectwo tamtejszym trenerom i organizacji futbolu w Rosji. Oczywiście po Euro najlepsi zawodnicy wyjechali za granicę. Andriej Arszawin, na którego zwrócono uwagę, kiedy jeszcze zdobywał z Zenitem Puchar UEFA, otrzymał oferty pracy z ponad 20 klubów. Wybrał Arsenal. Kiedy wbił Liverpoolowi cztery bramki na Anfield Road, już miał pod stopami całą Premier League. W lutym jego bramka w końcówce meczu w Londynie przyniosła Arsenalowi zwycięstwo nad Barceloną w Lidze Mistrzów. Roman Pawliuczenko został napastnikiem Tottenhamu, chociaż już teraz przestało mu się tam podobać i być może zimą odejdzie. Dla reprezentacji jest nadal bezcenny – w eliminacyjnym meczu z Armenią strzelił dla Rosji trzy bramki.
Rosja zajęła pierwsze miejsce w grupie B, w której realne szanse awansu miały długo aż cztery drużyny. O sile grupy świadczy fakt, że Irlandia z drugiego miejsca wygrała baraż. Rosjanie przegrali tylko ze Słowacją, i to na swoim stadionie w Moskwie, ale wzięli rewanż w meczu wyjazdowym. Pokonali też Irlandię w Dublinie 3:2. To jest bardzo dobra drużyna, która nie zaczyna się i nie kończy na Arszawinie i Pawliuczence. Bramki broni Igor Akinfiejew (CSKA Moskwa). Ma dopiero 25 lat, a rozegrał już w reprezentacji 50 meczów. Debiutował w niej w wieku 18 lat, a już rok później był pierwszym bramkarzem CSKA, kiedy klub zdobywał Puchar UEFA. Jest uważany za jednego z najlepszych bramkarzy Europy. Z CSKA pochodzą też grający w obronie dwaj bliźniacy – Aleksiej i Wasilij Birezuccy. Najlepszy obrońca – Jurij Żirkow – też występował w CSKA, po Euro 2008 został piłkarzem Chelsea, a latem, skuszony pieniędzmi, zamienił Londyn na Machaczkałę. Pomocnik Dinijar Biljaletdinow gra w Evertonie. Ałan Dzagojew (CSKA), Osetyjczyk, urodzony w kojarzącym się światu z tragedią dzieci Biesłanie, debiutował w reprezentacji jeszcze przed 18. urodzinami. Jest jednym z najlepszych ofensywnych pomocników. W tej formacji grają też inni znani piłkarze: 31-letni Konstantin Zyrianow (Zenit) i Igor Siemszow (Dynamo Moskwa), uczestnik mistrzostw świata w Korei i Japonii. Ten turniej pamięta również napastnik Aleksandr Kierżakow (Zenit). Grający w VfB Stuttgart Paweł Pogrebniak strzelił dwa gole dla Rosji w meczu z Andorrą rozpoczynającym eliminacje do Euro 2012. Dick Advocaat ma w czym wybierać.