Poza ogólnikami tak naprawdę nic nie wiadomo. Czy w efekcie zawartych na szczycie postanowień powstanie unia fiskalna? Czy doprowadzi do ujednolicenia podatków w całej UE? Czy Polska będzie miała wpływ na decyzje strefy euro, skoro ma się składać na jej ratowanie? Ile tak naprawdę pieniędzy mamy przekazać Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu na ten cel? Pytania można by mnożyć. Mamy nadzieję, że premier odniesie się do konkretów, a nie będzie używał, jak do tej pory, tylko ogólników.
Jeśli poznacie odpowiedzi na te pytania, poprzecie ustalenia szczytu?
Te odpowiedzi nie należą się nam, tylko wszystkim Polakom. PiS nie zgadza się z ograniczaniem naszej suwerenności i pomysłami na pogłębienie integracji, do której ma prowadzić wynegocjowana na szczycie umowa. Dlatego nie wyobrażam sobie jej poparcia. Wizja Unii, która posiada jedno silne centrum, któremu przewodzą Niemcy i które może na pozostałe państwa członkowskie nakładać sankcje, być może odpowiada premierowi i Platformie, ale to nie jest nasza wizja wspólnej Europy. W takiej Unii wszystkie kluczowe decyzje zapadają z pominięciem woli obywateli. My chcemy podczas debaty pokazać inną wizję Europy, która wraca do swoich korzeni. Unii, w której głos każdego państwa się liczy. Nie zgadzamy się na UE, która broni euro za wszelką cenę. Upadek euro to na pewno poważny problem, ale nie koniec świata.
Jak PiS chce zablokować zmiany, które wprowadzi nowa umowa?
Przede wszystkim trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy to, co zatwierdził szczyt, jest w ogóle zgodne z prawem unijnym. Wiele wskazuje na to, że takie rozwiązania wykraczają poza zapisy traktatów. Będziemy się domagać, by sprawdził to Trybunał Konstytucyjny. Ratyfikacja będzie możliwa dopiero, gdy okaże się, że jest to zgodne z prawem. Nie wyobrażamy sobie, by zgoda na nią została wyrażona w innym trybie niż artykuł 90 konstytucji, który wymaga zgody 2/3 posłów i senatorów. Jeśli rząd spróbuje przepchnąć ją w inny sposób, na pewno to rozwiązanie również trafi do TK.
rozmawiał Jarosław Stróżyk