Losy imprezy ważyły się do piątku. Nie było bowiem pewne, czy urząd miasta na nią pozwoli. Narodowemu Centrum Sportu udało się jednak zdobyć wszystkie pozwolenia w ostatniej chwili. W folkowych i rockowych rytmach warszawiacy zwiedzili więc wczoraj nowy stadion. Zagrali m.in. Zakopower, T.Love i Lady Pank.
- Na szczęście nie spełniły się czarne wizje malkontentów, którzy nie wierzyli, że nam się uda - mówiła podczas otwarcia minister sportu Joanna Mucha, która obiecała, że jeśli otwarcie się przesunie, pobiegnie samotnie wokół stadionu. - Więc teraz to oni powinni pobiegać zamiast mnie. Zapraszam 12 lutego o 12, możemy wyruszyć wspólnie. To będzie symboliczne zwycięstwo "dobra nad złem".
Minister zapowiedziała, że przez 15 lat stadionem zarządzać będzie NCS. Musi znaleźć środki na utrzymanie obiektu. Rocznie będzie to kosztować ok. 17 mln zł. - Będziemy musieli organizować kilkanaście dużych imprez rocznie - mówi prezes centrum Rafał Kapler. Dodatkowym dochodem stadionu będzie wynajem sal konferencyjnych, lóż dla VIP-ów i organizowanie imprez firmowych.
Wśród gości wczorajszej imprezy zdania były podzielone. - Naprawdę dobrze zorganizowane, są wielkie telebimy, na których dobrze widać wykonawców, nie ma problemu z poruszaniem się - wyliczała Agnieszka Majchrowska z Bielan. Z kolei Michał Marzec z Ursynowa twierdził: - Zupełnie nie ma klimatu. Mimo że koncert już trwa od ponad dwóch godzin, ciągle czuję się, jakbym był na jakichś próbach.
Nie obyło się bez problemów. - Nigdzie nie było napisane, że nie można wnieść aparatu ani kamery - skarżyła się trójka młodych ludzi w biurze organizatora. - Co mamy teraz zrobić, iść do domu?