Takiego strajku jeszcze nie było. Tancerze Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze w strojach ludowych przyszli wczoraj z transparentami na pl. Bankowy walczyć o wyższe apanaże. Urzędnikom zaśpiewali: „Najpierw oszukują, a potem się dziwią, że im zastrajkują. Oj, dana, oj, dana...".
„Dobro narodowe, a pensje głodowe", „ Na ustach kultura, a w portfelu dziura" – głosiły transparenty. W czasie, gdy artyści tupali i skakali na mrozie, w ratuszu odbywała się sesja sejmiku mazowieckiego, który utrzymuje zespół i siedzibę, czyli Matecznik Mazowsze w Otrębusach.
– Po 17 latach pracy w Mazowszu zarabiam 1,7 tys. Młodsi koledzy dostali w styczniu po 1,1 – 1,3 tys. na rękę. Jak za to przeżyć? – pyta tancerz Piotr Tomasik. – Nasze pensje są głodowe. Nie było podwyżki od sześciu lat.
– Od lipca jesteśmy w sporze zbiorowym, strajk zaczęliśmy z desperacji – stwierdza artystka Iwona Wieczorek ze związków zawodowych w zespole. – Domagamy się podwyżek płac o tysiąc złotych i godziwych warunków pracy.
Od stycznia artyści nie mają w Karolinie ani własnego lekarza, ani masażysty. Muszą na nich płacić z własnej kieszeni.