Tak i dla nich ważne jest, by ich emerytalny czas był lepszy niż emerytalny czas ich rodziców. Nie dłuższy, a lepszy. To określenie ma wiele znaczeń: chcą być zdrowe, aktywne, móc się samorealizować. Jednym z warunków takiego lepszego bytowania jest oczywiście poziom życia, a ten zależy od wysokości emerytury. Każdy z nas obawia się starości, a prowadzona przez ostatni rok dyskusja publiczna na temat finansów publicznych, na temat otwartych funduszy emerytalnych, na temat wysokości – nie najwyższej - przyszłych emerytur obawy te wzmocniła.
Próbuję młodym ludziom powiedzieć, że to jak będzie wyglądała nasza starość w dużej mierze będzie zależało od nas. To nie tylko potrzebne pieniądze na utrzymanie, ale też ruch, zdrowie, odpowiednia dieta. To samo dotyczy naszego miejsca na rynku pracy; czy się szkolimy, myślimy o tym, ze możemy zmienić pracę, zawód, przyzwyczajenia. Jeśli sobie uświadomimy, że przyszłość w dużej mierze zależy od nas, to łatwiej będzie zaakceptować zmiany. Polityka społeczna powinna rozwiązywać problemy, z którymi ludzie sami nie dają sobie rady. Takim problemem jest na przykład, a będzie jeszcze bardziej w przyszłości, kwestia opieki nad członkami rodziny, rodzicami, teściami, którzy takiej stałej opieki potrzebują.
Problemy wieku emerytalnego „zepchnęły" inne problemy na plan dalszy. Jakie instytucje powinny wypłacać nasze emerytury?
Jeżeli będziemy zwlekać, to okaże się, że albo jedyną instytucja wypłacającą jest ZUS, albo wydłużymy czas prowizorium. ZUS powinien być jednym z istotnych graczy na tym przyszłym rynku. Ale w sytuacji zmniejszonej składki do OFE, udział emerytur kapitałowych będzie mniejszy, może warto w tej sytuacji pomyśleć o tym, by emerytury były wypłacane przez instytucje istniejące na rynku pod pewnymi wymogami, standardami. Szukałabym elastyczności, dałabym samym ubezpieczonym więcej wyboru. Ale potrzebna będzie nad tym problemem kolejna i może niejedna debata.