Jarosław Kaczyński, który dotąd unikał jednoznacznych deklaracji co do przyczyn katastrofy rządowego tupolewa pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. w przededniu drugiej rocznicy tragedii zaostrzył stanowisko.
– Mam poczucie, że prezydent Lech Kaczyński został zamordowany. Ale nie mam takiej pewności – powiedział w wywiadzie dla portalu Onet.pl.
Lider PiS wskazał w nim, iż samolot, którym leciał Lech Kaczyński, został sprowadzony na wysokość 100 metrów wbrew poglądom oficerów w wieży kontroli lotów w Smoleńsku na wyraźne polecenie rosyjskiego generała służb specjalnych. Zdaniem lidera PiS wyjaśnienia wymaga rola, jaką w sprawie odegrał minister spraw zagranicznych. – Nagrania, które przedstawił pan [Radosław – przyp. red.] Sikorski, są zupełnie nieprzekonujące. Relacja ambasadora Bahra też jest bardzo sucha. Dziwna sprawa, że ze 150 metrów we mgle ktoś widział, że wszyscy nie żyją – powiedział Kaczyński Onetowi.
Dodał, że na śmierci jego brata "ktoś skorzystał". – W sprawie katastrofy smoleńskiej potrzebne jest odrębne śledztwo, które wymaga specjalnej ustawy – podkreślił.
Z kolei w wywiadzie dla TVN24 lider PiS mówi, że błędem było powierzenie śledztwa stronie rosyjskiej. – Nie jestem pewien, że był zamach, ale coraz więcej na to wskazuje – podkreślił. Kaczyński dodał też: – Jeśli były wybuchy, jeśli ta katastrofa wygląda coraz bardziej na zamach, oznacza to nową jakość w polityce.