Od zgłoszenia na komendę do przyjazdu patrolu przeciętnie w Warszawie trzeba było czekać w sierpniu 17 minut – wynika z danych Komendy Stołecznej Policji.
Najszybciej mundurowi dojeżdżali do zgłoszeń na Śródmieściu, gdzie trwało to 14 minut, najwięcej, 20 minut, zajmowało im to na Pradze-Południe.
Przez osiem miesięcy tego roku czas dojazdu mundurowych na interwencję skrócił się w większości dzielnic, poza Żoliborzem. Jednak tylko na Śródmieściu wynosi mniej niż kwadrans. – Wpływ na czas dojazdu ma nie tylko szybkość przekazania interwencji właściwej załodze, ale też np. korki w mieście – tłumaczy Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji. Dodaje, że codziennie w stolicy jest ok. 1,2 tys. interwencji, a średni czas dojazdu w Warszawie jest i tak mniejszy niż w innych miastach. – Nasze radiowozy mogą poruszać się po mieście jako samochody uprzywilejowane, ale wielu kierowców nie wie, jak się zachować, słysząc syreny – dodaje.
Zauważa też, że policja często dostaje zgłoszenia, których w ogóle nie powinna obsługiwać.?Niedawno np. starszy mieszaniec Ochoty zażądał pomocy policji. Na miejscu okazało się, że nie może on odczytać ogłoszenia administracji, bo nie ma okularów.
Z danych KSP wynika, że znacznie dłużej czeka się na dojazd drogówki do wypadków i kolizji. Średnia dla Warszawy wynosiła w sierpniu aż 47 minut. Najniższa była na Pradze-Południe – 41 minut, a najwyższa na Ochocie: 56.