Po kłopotach wewnętrznych Platformy związanych z głosowaniami nad zaostrzeniem ustawy aborcyjnej premier Donald Tusk postanowił więcej nie ryzykować w Sejmie z regulacjami dotyczącymi spraw światopoglądowych.
Dotyczy to także ustawy o in vitro, która nie od dziś dzieli Platformę. Jak dowiedziała się „Rz”, wbrew dotychczasowym zapowiedziom PO nie przedstawi gotowej ustawy regulującej całościowo kwestie in vitro. Wszystkie regulacje zostaną wprowadzone tak, by wzbudzały jak najmniej emocji. – Pozwoli to uniknąć podziałów wewnętrznych i stawiania naszych posłów w trudnej sytuacji, a także uniknąć grania tym tematem przez opozycję, głównie tę z lewej strony – mówi nam polityk Platformy. Główną osią regulacji dotyczących zapłodnienia pozaustrojowego będzie program zdrowotny, przygotowywany przez resort zdrowia, oraz konwencja bioetyczna z 1997 roku. Premier parę dni temu zapowiedział jej szybką ratyfikację. Trzecim elementem będą przepisy doprecyzowujące konwencję. To właśnie nad nimi ma teraz pracować powołany w lipcu zespół złożony z posłów PO, którego początkowym zadaniem miała być kompromisowa wersja ustawy o in vitro. – Chodzi na przykład o wprowadzenie sankcji za nieprzestrzeganie zasad konwencji. W tym celu potrzebne będą nowelizacje co najmniej kilku, a może i kilkunastu ustaw – tłumaczy „Rz” Elżbieta Radziszewska z PO.
W podobnym tonie wypowiadał się kilka dni temu szef Klubu PO Rafał Grupiński. – Myślę, że osiągnęliśmy kompromis. Ustaliliśmy, że w ustawie nie powinniśmy decydować o pewnych szczegółowych rzeczach. Powinniśmy się zająć przepisami, które będą dotyczyły szczególnie kwestii ochrony zarodków po ich utworzeniu. To będzie podstawa naszych prac .
Jak wynika z informacji „Rz”, większość spornych kwestii ma zostać uregulowana w programie zdrowotnym, który wejdzie w życie od połowy przyszłego roku. Ma on dotyczyć głównie refundacji zabiegów in vitro. Ale nie tylko. Znajdą się w nim też regulacje dotyczące obowiązku przechowywania przez kliniki zarodków (a więc także ich mrożenia, o co dotąd szły spory). To program, a nie Sejm, ma rozstrzygnąć kwestię liczby i postępowania z nadliczbowymi zarodkami. Ma się w nim też znaleźć opis tego, kto może korzystać z in vitro (i refundacji). Premier mówił wstępnie o parach, niekoniecznie małżeństwach.
Kontrowersyjne kwestie, czyli te dotyczące zarodków, reguluje też po części konwencja. Zakazuje ona m.in. praktyk eugenicznych, np. selekcji płci, a także badań na embrionach, nakazując zapewnienie im odpowiedniej ochrony. Zabrania także tworzenia embrionów do celów naukowych. – Bardzo wielu ludzi uważa, że zarodek to już jest życie ludzkie, więc zarodki nie mogą być niszczone, nie można nimi handlować, nie można na nich eksperymentować – mówił w piątek premier.