„Tajemnica śledztwa", „materiał dowodowy" i „trwające czynności" – to sformułowania, jakimi kochają się posługiwać prokuratorzy.
Prokuratura Generalna uznała, że trzeba to zmienić i skłonić śledczych, by mówili po ludzku, co poprawi jej wizerunek. „Rz" ustaliła, że kierowana przez Andrzeja Seremeta instytucja zaprzęgła do tego znanego eksperta od public relations: Adama Łaszyna, który m.in. szkolił posłów PO, jak dobrze wypaść w mediach, a przed wyborami w 2007 r. przygotowywał Donalda Tuska do debaty z Lechem Kaczyńskim.
Umowę ze spółką Łaszyna MeritumLab prokuratura podpisała w marcu. Firmę wybrała z wolnej ręki, odrzucając siedem innych ofert.
– Umowa obejmowała przygotowanie tzw. audytu komunikacyjnego, czyli analizy dotyczącej komunikowania się wewnątrz i na zewnątrz prokuratury, oraz wykład szkoleniowy – wyjaśnia Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej.
Prokuratorzy muszą unikać hermetycznego słownictwa i słów rodem z kodeksów