31 lipca 2013, Ali Gar
stan licznika: 8995 km
Więcej o wyprawie Tybet 2013 i poprzednie odcinki relacji
Rano obudziliśmy się w zdecydowanie lepszych humorach. Co tam rano! Odsypialiśmy stres do południa. Głowy jeszcze ciążą, ale uśmiechamy się, bo wiemy że sprawdziliśmy się jako grupa. Nerwy były, ale bez awantur i wzajemnych pretensji o niefortunne planowanie poprzedniego dnia. Wiemy, że jechaliśmy zbyt leniwie i nie zdążyliśmy przed zmrokiem opuścić regionu, do którego jeszcze się aklimatyzujemy.
Dziś więc spacerowo. Opuściliśmy Ladakh i wjechaliśmy do wymarzonego Tybetu. Krajobraz się wiele nie zmienił, ale oczywiście wydaje nam się, że jest piękniej. Wyobraźnia wyprzedziła rzeczywistość, bo popołudniu docieramy do jeziora Bangong. W kotlinie górskiej na płaskowyżu prawie pięciotysięcznym szmaragdzi się jak w bajce albo na niemieckiej fototapecie woda. Zbiornik (naturalny) duży więc i fala całkiem solidna. Piknikujemy, a najbardziej zaciekli sportsmeni Maciek Duży i Maciek Mały nawet pływają. A dokładniej rzecz biorąc, próbują jeździć pod wodą na rowerze. Przy okazji pozbywają się z roweru podróżnego miału. Prezes też płucze podwozie toyoty. Sielanka.