Przyszłość pokaże, czy to szczery gest. Wciąż uważam, że usunięcie mnie z partii jest realne. Po relatywnie dobrym wyniku będzie to oczywiście bardziej kosztowne politycznie, ale kierownictwo partii może dojść do wniosku, że na dłuższą metę warto usuwać ludzi niepokornych, nawet za cenę chwilowego spadku notowań.
A jakby się pan dziś zachował, gdyby premier ponownie wyciągnął z biurka projekt ustawy o związkach partnerskich? To zawsze prowokowało konserwatystów do gróźb opuszczenia PO.
Premier przegrałby dziś takie głosowanie. Ale powiem jasno: nie zamierzam się skupiać na sprawach światopoglądowych, tylko na projektach dotyczących reformy państwa i gospodarki.
Wielu polityków, choćby liderzy koalicyjnego PSL, uważało, że razem z Tuskiem odgrywacie w kampanii spektakl, żeby odwrócić uwagę od spadających sondaży PO i kłopotów rządu.
Po kampanii już chyba nikt nie kwestionuje, że jestem z premierem w zasadniczym sporze politycznym. Nie interesuje mnie też zawieszenie broni i podział strefy wpływów.
Nie ma o tym mowy, bo premiera też nie interesuje podział jego strefy wpływów w partii.
Ja mam swoje postulaty, ale dotyczą one istotnej korekty programu działań rządu. Wybory pokazały, że obecna polityka nie jest akceptowana nawet przez dużą część naszych członków. Platforma może wygrać wybory w roku 2015 tylko pod warunkiem powrotu do programu wolnorynkowego. Do takiej współpracy programowej z premierem jestem w każdej chwili gotowy.
Zażąda pan rekonstrukcji rządu? W kampanii jednym tchem atakował pan premiera Tuska i wicepremiera Rostowskiego, starał się pan z nich zrobić jeden polityczny byt odpowiedzialny za kłopoty gospodarcze.
Bardzo cenię dorobek ministra Rostowskiego z lat 2008–2009. Dzisiejszą politykę, czyli zawieszenie progów ostrożnościowych lub plan nacjonalizacji prywatnych pieniędzy z drugiego filara emerytalnego uważam za katastrofalną. A co do rekonstrukcji – jestem przekonany, że ten rząd ma większy potencjał, niż wskazuje na to jego dotychczasowa polityka. To Tusk narzuca swoim ministrom minimalizm.
W tym rządzie są słabi ministrowie i bez minimalizmu Tuska. Dobrze pan to wie.
Nie będę publicznie oceniał poszczególnych ministrów. Pełną odpowiedzialność za ten rząd ponosi premier. I za jego sukcesy, których Donaldowi Tuskowi nie odmawiam, i za porażki.
Pana słowa brzmią ostro, tyle że dla partii to bez większego znaczenia. Przecież nawet nie jest pan w szerokich władzach PO. Nie będzie się pan starał o jakiś awans partyjny, choćby o stanowisko w zarządzie?
Nie interesują mnie stanowiska. Będę walczył o rząd dusz.
Brzmi to górnolotnie, ale mało w tym treści.
Będę pracował merytorycznie, poszerzę swój program o kolejne obszary, w których nie podoba mi się polityka rządu Tuska. Będę jeździł po Polsce i spotykał się z ludźmi Platformy oraz z naszymi rozczarowanymi zwolennikami. Wolę działać oddolnie, licząc na długofalowy rezultat, a nie negocjować z Tuskiem w gabinecie zadymionym od cygar.