Rz: Puchar świata zdobyty w poprzednim sezonie za biegi na 1500 m pozwala realnie myśleć o medalu?
Zbigniew Bródka
: Myślę o nim, jak każdy olimpijczyk. Wystartuję na 1000, 1500 m i w konkurencji drużynowej. Mam trzy szanse i żadnego pojęcia, jak to się skończy. Na 1500 m różnice między najlepszymi liczy się w tysięcznych częściach sekundy. Na 1000 m piętnastu najlepszych na świecie mieści się w czasie mniej więcej sekundy. Mogę być pierwszy albo w drugiej dziesiątce. Nie wyobrażam sobie jednak miejsca poza pierwszą dwudziestką. Pozycja zdobywcy PŚ daje mi tylko to, że prawdopodobnie wystartuję jako jeden z ostatnich. Cała filozofia w takim wypadku polega na tym, żeby obserwować przeciwników. Będę znał ich czasy, oni pomogą mi poznać lód, będę wiedział kiedy i gdzie można przyśpieszyć.
Tor w Soczi powinien się panu dobrze kojarzyć.
To prawda. W ubiegłym roku zdobyłem tam brązowy medal mistrzostw świata. Ale to było jednorazowe doświadczenie. Wiem tylko, że wolę tor w Soczi niż szybkie tory kanadyjskie.