Cały świat boi się Rosji

Reakcja Zachodu na zajęcie przez Rosję Krymu przypomina zdradę Czechosłowacji w Monachium w 1938 roku – mówi Łesia Orobec, wschodząca gwiazda partii Batkiwszczyna.

Publikacja: 26.03.2014 04:27

Łesia Orobec przychodzi na posiedzenia parlamentu w kamizelce kuloodpornej

Łesia Orobec przychodzi na posiedzenia parlamentu w kamizelce kuloodpornej

Foto: AFP

Decyzja o oddaniu bez walki Krymu zaczyna odbijać się czkawką w Kijowie. Oskarżany o bezczynność minister obrony Ihor Teniuch podał się we wtorek do dymisji. Rada Najwyższa najpierw odrzuciła jego prośbę, ale po paru godzinach zmieniła zdanie. Większość deputowanych uznała, że szef MON mógł przynajmniej spróbować uratować część sprzętu wojskowego, a przede wszystkim ukraińską marynarkę wojenną, wydając rozkaz o wcześniejszej ewakuacji.

Łesia Orobec, jedna z czołowych deputowanych rządzącej partii Batkiwszczyna, uważa jednak, że winę za oddanie Krymu ponosi także Zachód.

Amerykanie twierdzą, że 200 tysięcy rosyjskich żołnierzy stoi na granicy Ukrainy. Władimir Putin da im rozkaz do ataku?

Łesia Orobec:

Odpowiem inaczej: czy jest jakiś rząd na świecie, który jest gotowy oprzeć się uzbrojonej w broń atomową Rosji? Żaden. Przez 20 dni ataku Rosjan na Krym nikt nic nie zrobił. I druga sprawa: czy rzeczywiście ambicje Putina ograniczają się do Krymu czy też są one większe? Czy nie chodzi mu przypadkiem o zbudowanie nowego światowego porządku? Ja jestem przekonana, że jego ambicje są bardzo duże. I tak długo, jak nie napotka oporu, będzie szedł dalej. To nie sankcje gospodarcze go w tym powstrzymają. Właśnie dlatego uważam, że ryzyko zajęcia przez rosyjską armię kolejnych części Ukrainy jest bardzo duże. Przygotowania do tego być może już się zresztą zaczynają: Rosjanie usiłują zdestabilizować sytuację w Doniecku i Ługańsku, a nawet w Odessie.

W czasie wizyty w Stanach Zjednoczonych Arsenij Jaceniuk poprosił Baracka Obamę o dostarczenie Ukrainie broni. Spotkał się jednak z odmową. Zachód zawiódł Ukraińców?

Ta sytuacja bardzo nam przypomina wydarzenia, jakie doprowadziły do drugiej wojny światowej. Polityką małych zdrad przywódcy Zachodu zachęcili Hitlera do wywołania konfliktu, który pochłonął życie milionów ludzi. Mam nadzieję, że ta ogromna ofiara nie poszła na marne, że dziś przywódcy Europy i Ameryki wyciągną z tego wnioski. Oczywiście sankcje gospodarcze są ważne, ale fakt, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nie dotrzymały zobowiązań ochrony granic Ukrainy podjętych w memorandum z Budapesztu z 1994 r., to jest ogromny problem nie tylko dla nas, ale także dla Polski, dla Czech, dla każdego kraju, który nie ma broni jądrowej. Bo w nowym świecie, w który teraz wkraczamy, wydaje się, że tylko broń jądrowa będzie gwarantować bezpieczeństwo i integralność terytorialną.

Kijów ma żal, że Zachód nie bronił Krymu

Ukraina zrobiła błąd, godząc się 20 lat temu na oddanie Rosji broni atomowej?

Tu naprawdę nie chodzi tylko o Ukrainę. Jak teraz będzie można powstrzymać proliferację broni jądrowej? Jak przekonać Iran, Koreę Północną, że gwarancje Zachodu będą równie pewne co rakiety atomowe? Nagle cały system bezpieczeństwa staje na głowie. Polska też musi się w tej nowej sytuacji zastanowić, czy przypadkiem nie powinna samodzielnie budować takiej armii, która odeprze ewentualną agresję Rosji, czy też nadal może polegać na solidarności sojuszników z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, jeśli na polskim terytorium pojawi się coś podobnego jak kryzys na Krymie. To jest dylemat, przed którym stają wszystkie kraje europejskie. Muszą się zastanowić, czy nie należy przeznaczyć więcej funduszy na obronę kosztem wydatków na zdrowie, edukację. Wcale nie jestem pewna, czy Polacy będą teraz szczęśliwi, żyjąc w warunkach nowej zimnej wojny, obawiając się kolejnej agresji rosyjskiego imperium. Czy to jest świat, który chcemy budować dla naszych dzieci? To nie chodzi o pytanie, czy my na Ukrainie jesteśmy zadowoleni z tej czy innej decyzji Baracka Obamy, tylko czy Putin nagle nie stał się faktycznym przywódcą świata, który dyktuje wszystkim innym zasady postępowania.

Porównuje pani obecną sytuację do konferencji monachijskiej z 1938 r., gdy zachodni sojusznicy zdradzili Czechy. Ukraina także czuje się dziś zdradzona?

Zobaczmy, jak to się wszystko zakończy. Mamy nadzieję na lepszą przyszłość, ale przygotowujemy się na najgorsze.

Barack Obama podpisał już dekret, który automatycznie nakłada surowe sankcje ekonomiczne na Rosję w razie zaostrzenia przez Kreml kryzysu na Ukrainie. Ryzyko załamania rosyjskiej gospodarki powstrzyma Putina?

Dla Ukrainy jest tylko jedna miara tego, czy sankcje przeciw Moskwie są skuteczne: wycofanie rosyjskich wojsk z ukraińskiego terytorium, z Krymu. Wszystko inne nie tylko nie będzie wystarczające, ale wręcz sprowokuje Putina do pójścia dalej.

Ukraińska armia oddała Krym bez jednego wystrzału. Czy to też nie zachęciło Putina do sięgnięcia po kolejne regiony Ukrainy?

Zdecydowaliśmy się wygrać przede wszystkim wojnę dyplomatyczną i informacyjną z Rosją, a do tego trzeba było uniknąć pułapki, jaką Putin już zastawił na Gruzję w 2008 roku. A nie chcieliśmy także ryzykować życia naszych obywateli i sprowokować wojny o charakterze etnicznym na Krymie i w innych regionach Ukrainy. Czy to była słuszna decyzja – historia pokaże. Były argumenty za stawieniem Rosji oporu i przeciw. Ten kryzys jeszcze się nie skończył, więc jest za wcześnie na ostateczną konkluzję w tej sprawie.

Poza wojskową interwencją ?co jeszcze może zrobić w nadchodzących tygodniach prezydent Putin?

Obawiam się, że zrobi bardzo wiele, aby nie doszło 25 maja do wyborów prezydenckich i desygnowania dwa tygodnie później nowego prezydenta. Dla wizerunku Ukrainy na świecie to by miało fatalne konsekwencje.

W jaki sposób Putin będzie chciał tym wyborom zapobiec?

Zajęcie przez rosyjskie wojska znacznej części ukraińskiego terytorium z całą pewnością bardzo utrudniłoby, wręcz uniemożliwiło przeprowadzenie wyborów. Ale Rosja może osiągnąć taki sam skutek, doprowadzając do buntu społecznego poprzez torpedowanie gospodarki czy wstrzymanie dostaw gazu. Bardzo trudno przewidzieć, jaką dokładnie strategię wybierze Putin.

Rząd Arsenija Jaceniuka nie ma wystarczającej legitymacji, aby przeprowadzić Ukrainę przez obecny kryzys?

To jest rząd, który został wybrany przez dwie trzecie członków prawomocnego parlamentu. Ale brakuje nam pełnoprawnej głowy państwa, prezydenta.

Zgodnie z konstytucją z 2004 r., która znów obowiązuje na Ukrainie, prezydent nie ma przecież poważnych uprawnień.

Z punktu widzenia prawnego to prawda. Ale jest też wymiar polityczny. Rewolucja na Majdanie zmieniła bardzo wiele w naszym kraju. Dlatego potrzebujemy wyborów, które wykażą, czy społeczeństwo popiera nowe władze.

Decyzja o oddaniu bez walki Krymu zaczyna odbijać się czkawką w Kijowie. Oskarżany o bezczynność minister obrony Ihor Teniuch podał się we wtorek do dymisji. Rada Najwyższa najpierw odrzuciła jego prośbę, ale po paru godzinach zmieniła zdanie. Większość deputowanych uznała, że szef MON mógł przynajmniej spróbować uratować część sprzętu wojskowego, a przede wszystkim ukraińską marynarkę wojenną, wydając rozkaz o wcześniejszej ewakuacji.

Łesia Orobec, jedna z czołowych deputowanych rządzącej partii Batkiwszczyna, uważa jednak, że winę za oddanie Krymu ponosi także Zachód.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!