Decyzja o oddaniu bez walki Krymu zaczyna odbijać się czkawką w Kijowie. Oskarżany o bezczynność minister obrony Ihor Teniuch podał się we wtorek do dymisji. Rada Najwyższa najpierw odrzuciła jego prośbę, ale po paru godzinach zmieniła zdanie. Większość deputowanych uznała, że szef MON mógł przynajmniej spróbować uratować część sprzętu wojskowego, a przede wszystkim ukraińską marynarkę wojenną, wydając rozkaz o wcześniejszej ewakuacji.
Łesia Orobec, jedna z czołowych deputowanych rządzącej partii Batkiwszczyna, uważa jednak, że winę za oddanie Krymu ponosi także Zachód.
Amerykanie twierdzą, że 200 tysięcy rosyjskich żołnierzy stoi na granicy Ukrainy. Władimir Putin da im rozkaz do ataku?
Łesia Orobec:
Odpowiem inaczej: czy jest jakiś rząd na świecie, który jest gotowy oprzeć się uzbrojonej w broń atomową Rosji? Żaden. Przez 20 dni ataku Rosjan na Krym nikt nic nie zrobił. I druga sprawa: czy rzeczywiście ambicje Putina ograniczają się do Krymu czy też są one większe? Czy nie chodzi mu przypadkiem o zbudowanie nowego światowego porządku? Ja jestem przekonana, że jego ambicje są bardzo duże. I tak długo, jak nie napotka oporu, będzie szedł dalej. To nie sankcje gospodarcze go w tym powstrzymają. Właśnie dlatego uważam, że ryzyko zajęcia przez rosyjską armię kolejnych części Ukrainy jest bardzo duże. Przygotowania do tego być może już się zresztą zaczynają: Rosjanie usiłują zdestabilizować sytuację w Doniecku i Ługańsku, a nawet w Odessie.