- Widząc, co się dzieje w redakcji "Wprost" skontaktowałem się z prokuratorem. Spytałem, kto podejmuje tego typu decyzje i czy takie działania są absolutnie niezbędne - mówił premier.
- Konflikt ma charakter obiektywny. Prokuratura podejmuje działania niezależne od władzy wykonawczej. W moim najgłębszym przekonaniu nawet uzasadnione działania prokuratury muszą brać pod uwagę jedno z głównych dóbr demokracji, czyli wolność prasy. Zwróciłem się wczoraj do ministra sprawiedliwości, by przygotował uzasadnienie tego typu działań i czy są one zgodne z prawem - mówił Tusk.
Premier: Jeśli kryzys zaufania będzie zbyt głęboki, to być może jedynym rozwiązaniem będą przyspieszone wybory.
- Chciałbym za wszelką cenę uniknąć działań, które godzą w wolność słowa. W interesie polskiego rządu jest jak najszybsze ujawnienie wszystkich materiałów sporządzonych na podstawie podsłuchiwania wysokich urzędników państwowych. To mogą być materiały niebezpieczne, zwłaszcza wtedy, gdy nie są ujawnione. Równie ważne jest jak najszybsze ujawnienie, kto zajmował się przygotowaniem takich materiałów - stwierdził premier.
Powiedział, że już wczoraj w nocy zwrócił się do prokuratora generalnego o wyjaśnienie tej sytuacji. Podkreślił, że sprawa ma być prowadzona tak, by nie naruszać żadnych praw dziennikarzy do tajemnicy i ochrony informacji. Według słów premiera, Seremet potwierdził, że podjęte działania były niezbędne.