– Trochę żeśmy się skompromitowali. Składamy wniosek, potem wycofujemy, nie mówiąc o tym, że były w to zaangażowane też inne gminy i na dodatek Słowacy. To jest duża plama – ubolewa Józef Lassota, były prezydent Krakowa, dziś poseł PO.
Za pomysłem na zimowe igrzyska olimpijskie (ZIO) w Polsce było wielu: władze miasta, rząd i PO, a także Zakopane, Myślenice, Bukowina Tatrzańska i Kościelisko. Pod koniec 2013 r. popierało go 66 procent mieszkańców Krakowa, wiosną tego roku trendy się odwróciły. W maju w referendum, które zorganizowano po protestach krakowian, na „nie" zagłosowało prawie 70 proc. mieszkańców. Frekwencja wyniosła 36 procent.
To efekt intensywnej kampanii przeciwników imprezy, którzy dowodzili, że to „efektowne marnotrawstwo". Bo np. ZIO w Turynie spowodowało wzrost zadłużenie miasta o 1,3 mld euro, dług Aten uznaje się za jedną z przyczyn kryzysu w Grecji, a Montreal spłacał dług po olimpiadzie zimowej przez 30 lat.
10,8 mln zł kosztowały starania o zimowe igrzyska olimpijskie w ciągu dwóch lat
Ale sprzeciw krakowian był też efektem tego, co działo się wokół Komitetu Konkursowego Kraków 2022. Przewodniczyła mu posłanka PO, znana mistrzyni w snowboardzie Jagna Marczułajtis-Walczak.