Warszawska Rada Miasta zmieniła decyzję z 2011 r. Według podjętej wtedy uchwały jeden z najbardziej znanych symboli komunizmu miał wrócić na ulice stolicy po zakończeniu budowy fragmentu metra.
Tak się nie stanie. Uchwałę uchylającą tamto postanowienie przygotował mający samodzielną większość w radzie klub PO, ale, jak podkreślał jego przewodniczący Jarosław Szostakowski, poparł ją również opozycyjny PiS, przez co stała się ona wspólną inicjatywą.
Tym samym PiS wycofał się z wcześniejszego pomysłu, by przenieść pomnik na cmentarz żołnierzy Armii Radzieckiej w innej części Warszawy.
– Od dawna apelujemy o to, żeby komunistyczne relikty przeszłości zniknęły z centralnych, reprezentacyjnych miejsc stolicy. Naprawienie błędu z 2011 r. sprawi, że ten pomnik nie wróci na plac Wileński – tłumaczył szef klubu radnych PiS Jarosław Krajewski.
Dlaczego zdanie zmieniła PO, która w 2011 r. zdecydowała o odnowieniu monumentu? – Zmieniła się sytuacja. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która w 2011 r. pozytywnie zaopiniowała tę lokalizację dla „czterech śpiących", w 2013 r. zmieniła zdanie. Dla innej lokalizacji pomnika nie ma zgody – mówił Szostakowski.