ONZ tworzona była między innymi po to, by politykę międzynarodową uczynić publiczną. Ale rocznicowa sesja udowodniła, że organizacja istnieje głównie jako forum dla dyplomacji przy drzwiach zamkniętych. Ilość spotkań polityków przy okazji 70. rocznicy była rekordowa.
Kto prosił
193 szefów państw przybyło do Nowego Jorku świętować 70-lecie Organizacji Narodów Zjednoczonych. Po raz pierwszy od 1959 roku przyjechał do USA obecny przywódca Kuby Raul Castro, po raz pierwszy od dziesięciu lat – Władimir Putin. Ten ostatni przybył głównie z uwagi na kuluarowe spotkanie z amerykańskim prezydentem, z którym ostatni raz rozmawiał dziesięć miesięcy temu.
Mimo to prezydent Barack Obama podkreślał znaczenie publicznej dyplomacji i przestrzegania międzynarodowego prawa – w przeciwieństwie do używania siły – w stosunkach międzynarodowych. A jedyną możliwością zlikwidowania w ogóle konfliktów i napięć jest rozwój gospodarczy krajów świata, od czego – zdaniem Obamy – zależy nie tylko dobrobyt, ale i bezpieczeństwo USA.
Jakby potwierdzając to, Obama zasiadł do zakulisowych rozmów z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Przed spotkaniem obie strony nie były jednak w stanie ustalić, kto o nie prosił (Rosjanie twierdzili, że Waszyngton, mimo iż sami zabiegali o nie od początku sierpnia). A głównym tematem miała być sytuacja na Ukrainie (jak chcieli Amerykanie) lub wojna w Syrii (zdaniem Rosjan).
Legalność prezydentów
Szybko rosnąca ilość rosyjskich żołnierzy w Syrii wywołała zaniepokojenie na Zachodzie. Według szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini Putin próbuje w ten sposób zapobiec „natychmiastowemu upadkowi (syryjskiego prezydenta) Baszara Asada" będącego sojusznikiem Kremla.