Marzeniem chyba każdego Polaka jest, by poziom życia był u nas jak u zachodnich sąsiadów. Mimo 25 lat kapitalizmu, według raportu CBOS, zaledwie 51 proc. osób odczuwa poprawę materialną. Czy i kiedy dogonimy zachodnie gospodarki?
W opublikowanym w połowie roku zestawieniu wzrostu gospodarczego w 28 krajach europejskich największy odnotowały te z Europy Środkowo-Wschodniej (CEE): Czechy, Polska, Rumunia, Słowacja, których średni wzrost to ok. 3,75 proc. Kraje zachodu Europy rosły w tempie ok. 1,5 proc.
Istotny wzrost w krajach CEE pozwala mieć nadzieję dogonienia rozwiniętej Europy Zachodniej oraz powstania regionu, który będzie gospodarczym europejskim tygrysem. Jednak przy obecnym tempie wzrostu w naszym regionie i na Zachodzie moglibyśmy się spodziewać życia na podobnym co tam poziomie za... 80–90 lat. Według analiz Komisji Europejskiej najbliższe lata nie powinny przynieść większych zmian tempa wzrostu. Jeśli nic się nie zmieni, obecne pokolenie nie doczeka dostatniego życia na zachodnim poziomie. Dwukrotne zwiększenie wzrostu PKB skróciłoby okres doganiania do ok. 30 lat.
Wydaje się to proste: jeśli zwiększymy PKB, skończy się problem wyjazdu Polaków na Zachód w poszukiwaniu pracy. Według wielu komentatorów głównym sposobem jest zwiększenie produkcji poprzez tworzenie ogromnych przedsiębiorstw strategicznych, które produkowałyby wszystko. Jednak w całej dyskusji pomijany jest istotny element – efektywności. Samo zwiększenie produkcji, bez poprawy tego czynnika, nie pozwoli nam na dogonienie Zachodu.
Przykładem mogą być dane CIA, według których udział przemysłu w tworzeniu polskiego PKB kształtuje się w okolicach 40 proc., podczas gdy we Francji udział ten wynosi zaledwie 19 proc. Dane częściowo pokazują istotę wspomnianego problemu.