Reklama

USA-Izrael: Donald Trump nadzieją Benjamina Netanjahu

Premier Izraela liczy, że w relacjach z USA złe czasy zostaną zapomniane i wszystko wróci do normy.

Aktualizacja: 16.02.2017 06:32 Publikacja: 15.02.2017 21:29

USA-Izrael: Donald Trump nadzieją Benjamina Netanjahu

Foto: AFP

Premier Beniamin Netanjahu nie miał łatwego życia za czasów Baracka Obamy. Zdarzyło się nawet, że przywódca najważniejszego sojusznika USA na Bliskim Wschodzie nie został zaproszony do Białego Domu w chwili, gdy był w Waszyngtonie, goszcząc w Kongresie. Poprzednia administracja miała mu za złe, że mobilizuje potężne żydowskie lobby w USA przeciwko międzynarodowemu porozumieniu atomowemu z Iranem. Chłodem powiało także w chwili, gdy przed wyborami parlamentarnymi Netanjahu oznajmił, że jest przeciwko tzw. two states solution, a więc rozwiązaniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego poprzez utworzenie niezależnego państwa palestyńskiego obok powstałego w 1948 roku państwa żydowskiego.

Administracja Obamy jest już historią, a Donald Trump używał w czasie kampanii wyborczej tego samego języka w sprawie porozumienia z Iranem co premier Netanjahu. Co więcej, tuż przed środowym spotkaniem Trumpa i Netanjahu w Białym Domu, administracja waszyngtońska wysłała sygnał, że idea dwu państw jest już martwa. – Jeżeli we wspólnym komunikacie po rozmowach Trump–Netanjahu pominięta zostanie sprawa dwu państw, będzie to ogromny sukces dla ugrupowań prawicowych w Izraelu – mówi „Rzeczpospolitej” Awi Scharf, szef „Haaretz Online”. Oznaczać to będzie, że USA popierają politykę premiera Netanjahu, który nie jest zainteresowany kompleksowym rozwiązaniem konfliktu.

– Alternatywą dla idei dwu państw jest status quo. Funkcjonuje już pół wieku i nie ma powodów, aby nagle zmieniać ten stan rzeczy – tłumaczy „Rz” prof. Efraim Inbar z uniwersytetu Bar Ilan Uniwersytet w Jerozolimie. Jego zdaniem ani dla Palestyńczyków, ani też dla Izraela zawarcie pokoju nie jest bynajmniej najwyższą wartością w chwili, gdy nie da się rozwiązać sporu terytorialnego.

Jak utrzymuje prof. Inbar, utrzymanie obecnego stanu rzeczy oznacza wprawdzie, że Izrael może nadal prowadzić politykę ekspansji terytorialnej w postaci rozbudowy osiedli żydowskich na ziemiach okupowanych Zachodniego Brzegu, który to proces mogą zastopować Palestyńczycy. W jaki sposób? – Wyrażając formalną zgodę na dokonaną w 1967 roku aneksję Jerozolimy Wschodniej przez Izrael – odpowiada Inbar. Otworzyłoby to drogę do przekształcenia obecnej Autonomii Palestyńskiej w jednostkę państwową.

– Zrzeczenie się Jerozolimy jest absolutnie wykluczone. Jak i utrzymanie status quo w sytuacji, gdy zniknie nadzieja na utworzenie państwa palestyńskiego – zapewnia „Rz” Daud Kuttab, palestyński publicysta. Zwraca uwagę, że nowa amerykańska administracja nie stara się nawiązać żadnych kontaktów z przedstawicielami Autonomii Palestyńskiej, co świadczyć może o całkowitym zarzuceniu koncepcji two states solution. Pojawiła się początkowo w 1991 roku na konferencji w Madrycie i została przez lata uznana przez społeczność międzynarodową jako jedyne możliwe uregulowanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego. W realizację tej idei zaangażowało się trzech ostatnich prezydentów USA. Za zwolenników tej koncepcji uchodził sekretarz stanu Rex Tillerson oraz szef Pentagonu James Mattis.

Reklama
Reklama

Donald Trump nie powiedział do spotkania z Beniaminem Netanjahu ostatniego słowa na ten temat. W niedawnym wywiadzie dla „Israel Hayom” ostrzegał jednak przed rozbudowaniem osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu. Nawiązał w ten sposób do ostatnich decyzji władz Jerozolimy o budowie 566 domów we wschodniej części miasta.

Premier Izraela nie wiedział do samego końca, czego się spodziewać po rozmowie z Trumpem. Tym bardziej że spotkanie przygotowywał doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Flynn, który w poniedziałek podał się do dymisji.

Stronie izraelskiej zależało na włączeniu do przygotowań doradcy prezydenta i jego zięcia Jareda Kushnera, adwokata i ortodoksyjnego Żyda, z którego rodziną Netanjahu utrzymuje przyjacielskie kontakty. Jak piszą izraelskie media, mieszkał kiedyś w domu Kushnerów i otrzymał do dyspozycji pokój Jareda, ówczesnego nastolatka.

Rodzina Kushnerów ma dom w pobliżu Ramallah na Zachodnim Brzegu i wspiera finansowo programy żydowskiego osadnictwa na ziemiach okupowanych. To Jared Kushner ma być w przyszłości głównym negocjatorem w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Jak zapewniał Trump w wywiadzie dla „Israel Hayom”, zamierza doprowadzić do ustanowienia pokoju w całym regionie. Taki cel miało wielu prezydentów USA, lecz nikomu nie udało się go zrealizować.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama