Premier Beniamin Netanjahu nie miał łatwego życia za czasów Baracka Obamy. Zdarzyło się nawet, że przywódca najważniejszego sojusznika USA na Bliskim Wschodzie nie został zaproszony do Białego Domu w chwili, gdy był w Waszyngtonie, goszcząc w Kongresie. Poprzednia administracja miała mu za złe, że mobilizuje potężne żydowskie lobby w USA przeciwko międzynarodowemu porozumieniu atomowemu z Iranem. Chłodem powiało także w chwili, gdy przed wyborami parlamentarnymi Netanjahu oznajmił, że jest przeciwko tzw. two states solution, a więc rozwiązaniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego poprzez utworzenie niezależnego państwa palestyńskiego obok powstałego w 1948 roku państwa żydowskiego.
Administracja Obamy jest już historią, a Donald Trump używał w czasie kampanii wyborczej tego samego języka w sprawie porozumienia z Iranem co premier Netanjahu. Co więcej, tuż przed środowym spotkaniem Trumpa i Netanjahu w Białym Domu, administracja waszyngtońska wysłała sygnał, że idea dwu państw jest już martwa. – Jeżeli we wspólnym komunikacie po rozmowach Trump–Netanjahu pominięta zostanie sprawa dwu państw, będzie to ogromny sukces dla ugrupowań prawicowych w Izraelu – mówi „Rzeczpospolitej” Awi Scharf, szef „Haaretz Online”. Oznaczać to będzie, że USA popierają politykę premiera Netanjahu, który nie jest zainteresowany kompleksowym rozwiązaniem konfliktu.
– Alternatywą dla idei dwu państw jest status quo. Funkcjonuje już pół wieku i nie ma powodów, aby nagle zmieniać ten stan rzeczy – tłumaczy „Rz” prof. Efraim Inbar z uniwersytetu Bar Ilan Uniwersytet w Jerozolimie. Jego zdaniem ani dla Palestyńczyków, ani też dla Izraela zawarcie pokoju nie jest bynajmniej najwyższą wartością w chwili, gdy nie da się rozwiązać sporu terytorialnego.
Jak utrzymuje prof. Inbar, utrzymanie obecnego stanu rzeczy oznacza wprawdzie, że Izrael może nadal prowadzić politykę ekspansji terytorialnej w postaci rozbudowy osiedli żydowskich na ziemiach okupowanych Zachodniego Brzegu, który to proces mogą zastopować Palestyńczycy. W jaki sposób? – Wyrażając formalną zgodę na dokonaną w 1967 roku aneksję Jerozolimy Wschodniej przez Izrael – odpowiada Inbar. Otworzyłoby to drogę do przekształcenia obecnej Autonomii Palestyńskiej w jednostkę państwową.
– Zrzeczenie się Jerozolimy jest absolutnie wykluczone. Jak i utrzymanie status quo w sytuacji, gdy zniknie nadzieja na utworzenie państwa palestyńskiego – zapewnia „Rz” Daud Kuttab, palestyński publicysta. Zwraca uwagę, że nowa amerykańska administracja nie stara się nawiązać żadnych kontaktów z przedstawicielami Autonomii Palestyńskiej, co świadczyć może o całkowitym zarzuceniu koncepcji two states solution. Pojawiła się początkowo w 1991 roku na konferencji w Madrycie i została przez lata uznana przez społeczność międzynarodową jako jedyne możliwe uregulowanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego. W realizację tej idei zaangażowało się trzech ostatnich prezydentów USA. Za zwolenników tej koncepcji uchodził sekretarz stanu Rex Tillerson oraz szef Pentagonu James Mattis.