Ludzie, którzy mają z sądem do czynienia rzadko albo wcale, wyobrażają sobie sąd jako w najwyższym stopniu urzędową i stabilną instytucję, która ma moc mówienia ludziom, jak naprawdę jest. W takiej koncepcji sądy są właściwie źródłem prawdy, niemalże tej objawionej, a wyroki dowodem racji jednej strony procesu i braku racji drugiej. Prawdę mówiąc, zazdroszczę takim ludziom, bo żyją w lepszym, pewniejszym świecie, w którym jest się czego trzymać.
Co inteligentniejszym klientom staram się wytłumaczyć, że wyrok sądu to nie jest żadne świadectwo prawdy czy nieprawdy, tylko pogląd pewnego człowieka, sędziego, na sposób stosowania prawa w konkretnej sprawie. Oczywiście, nie jest to pogląd dowolny czy subiektywny – w każdym razie nie powinien taki być. Tak czy owak – jest to właśnie tylko pogląd. O tym, jak względny bywa, świadczą wyroki samych sądów, które nawzajem uchylają sobie orzeczenia, niejednokrotnie niezwykle krytycznie odnosząc się do rozumowania innego składu.
Na ludziach postronnych ogromne wrażenie robią tasiemcowe uzasadnienia wyroków. Jeżeli jednak ktoś lubi czytać wyroki, zwłaszcza w części obejmującej stanowisko sądu, to wie, że rozstrzygnięcia bardzo wielu spraw zawierają się w jednym jedynym zdaniu: „Sąd uznał, że jedna ze stron ma rację". Często wywód prawny jest pozorny – sąd wyraża w gruncie rzeczy pogląd, swój pogląd – albo co do faktów, albo co do prawa. Często sporny, bo prawo jest bardzo nieścisłe.
Z tych przyczyn tak subtelnym zagadnieniem są reguły dowodzenia. Nie są w gruncie rzeczy nigdzie opisane ani zadekretowane, co oznacza, że w większości przypadków opierają się na inteligencji, wykształceniu i wrażliwości sędziego, czyli człowieka. W prawie karnym rzecz jest o tyle bardziej oczywista, że dowód dotyczy poszczególnych zdarzeń (nie mówię tu o sprawach gospodarczych, w których problem wygląda zupełnie inaczej i sprowadza się do tego, czy samo zdarzenie karalne miało miejsce w świetle prawa), ale w prawie pracy, podobnie zresztą jak w sprawach rodzinnych, postępowanie dowodowe ma często wybitnie konwencjonalny charakter.
Bo teza postępowania jest zwykle bardzo ogólna – przykładowo w sprawie o przywrócenie do pracy chodzi o to, czy pracodawca uzasadnił utratę zaufania do pracownika.